Synek ogrodników, którego przygody Zdenek Sverak opisuje, miał na imię Boguszek. Jest to imię lubiane w Czechach. Gdy mały trochę podrósł okazało się jednak, że w ogóle do niego nie pasuje. Wyróżniało go bowiem spośród innych dzieci to, że ze wszystkiego się cieszył. Dlatego rodzice zaczęli na niego mówić Cieszko.

„Naprawdę trudno uwierzyć, z czego ten Cieszko potrafił się cieszyć. Na przykład kiedy poparzyły go pokrzywy. Inne dziecko na jego miejscu zaraz zaczęłoby płakać albo przynajmniej stanęłyby mu świeczki w oczach. A Cieszko, kiedy go ta pokrzywa smagnęła, co prawda powiedział: Auuu!, bo takie 'Auuu!' samo się człowiekowi wyrywa, ale zaraz potem oznajmił z przejęciem: - Patrzcie! Jakie dziwne, piękne bąbelki mi wyskoczyły! Takich jeszcze nie miałem!". Tego typu zdziwień i zachwytów światem jest w tej dziecięcej książce co niemiara. Jest przezabawnie, absurdalnie, czasem refleksyjnie, jak to u Sveraka.

Przesłanek edukacyjnych zbyt wiele tu nie widzę, ale czy o to chodzi w lekturze na lato? Chyba żeby zaliczyć do nich umiejętność organizowania zawodów dla dżdżownic w „lezieniu i drążeniu". Z wychowawczych są takie dobrodziejstwa jak empatia głównego bohatera i umiejętność dystansowania się do samego siebie. Książka, wydana w twardej oprawie, szyta, jest świetnie zilustrowana delikatnym, ale zadziornym tuszem i pastelowymi barwami przez Ewę Stiasny. Majstersztyk! Polecam dzieciom małym i dużym, wszystkim powyżej 6 lat. A dla dorosłych „Opowiadania" Zdenka Sveraka ukażą się już niedługo nakładem wydawnictwa „Czeskie Klimaty".