Przybywa hoteli, gdzie zamiast ściany dzielącej sypialnie z łazienką jest przezroczysta szyba. Nawet wanny nie kryją intymności kąpiących się. Tylko obcisłe stroje przykrywają ciała ćwiczących w klubach fitness – często blisko ulicy.

Na tym tle wyrażenie „machać złomem" brzmi enigmatycznie. Tymczasem złomu lekceważyć nie można. Jak wiadomo, złom przeżywa swoje wielkie dni. O złomiarzach można usłyszeć w serwisach informacyjnych, gdy z myślą o zarobku uszczuplą fragment trakcji kolejowej i pociągi stoją w polu. Złomiarza może zobaczyć każdy, kto ma okazję przechodzić koło tak zwanej altanki śmieciowej. Wygrzebują oni stamtąd przedmioty naszpikowane żelastwem, by aktywnie włączyć się w proces recyclingu.

Zwłaszcza ci, którzy zarobili na tym więcej niż zwykli śmietnikowi nurkowie, pysznią się jako sponsorzy klubów sportowych, współtworząc ich nowe nazwy. Nie będę tu nikomu robił reklamy, ale proszę mi wierzyć – przykładów nie brakuje. Tym większą ciekawość wzbudziło we mnie wspomniane wyrażenie „machać złomem". Co tu dużo mówić – nonszalanckie, emanujące niedbałością, ale i lekkością.

Ta lekkość, nie ukrywam, imponuje mi, ponieważ machanie złomem to podnoszenie ciężarów.

Jeśli ktoś ma siły – niech pręży muskuły w fitness clubie!