Jeszcze za wcześnie na śmierć płyty

Po wielu latach drastycznego spadku przychodów w 2012 roku polski przemysł fonograficzny wreszcie odnotował ich wzrost i wszystko wskazuje na to, że nie będzie to chwilowe odbicie od dna. Problemy jednak się nie skończyły - pisze Jacek Marczyński.

Publikacja: 22.01.2014 07:00

Mimo coraz powszechniejszego dostępu do muzyki w sieci, 80 proc. przychodów zapewnia wciąż sprzedaż

Mimo coraz powszechniejszego dostępu do muzyki w sieci, 80 proc. przychodów zapewnia wciąż sprzedaż tradycyjnych nośników – płyt CD oraz winyli. Niemal wszyscy wydawcy mają jednak świadomość, że branża znajduje się w okresie przejściowym.

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Powstał właśnie pierwszy w Polsce naukowy raport o naszym rynku fonograficznym. Z ponad 250 firm deklarujących ten rodzaj działalności na pytania ankieterów odpowiedziało 50 z nich. Nie jest to niby dużo, jednak wystarczy, by powstał obraz reprezentatywny.https://input.rp.pl/newsItem.html

Co z raportu wynika? Mimo coraz powszechniejszego dostępu do muzyki w sieci, 80 proc. przychodów zapewnia wciąż sprzedaż tradycyjnych nośników – płyt CD oraz winyli. Niemal wszyscy wydawcy mają jednak świadomość, że branża znajduje się w okresie przejściowym.

Muzykę w internecie sprzedajemy efektywnie od 2011 roku – mówił ankieterom jeden z wydawców. – Wcześniej byłem bardzo sceptycznie nastawiony, bo w 2006 roku wydaliśmy jako jedni z pierwszych płytę w postaci cyfrowej i sprzedaliśmy tysiąc nośników. To nie był satysfakcjonujący wynik. Troszeczkę odpuściliśmy i jak teraz wróciliśmy, okazało się, że warto było. Ale dlaczego? Dlatego, że zrobiliśmy to z agregatorem.

W ciągu ostatnich lat pojawili się pośrednicy, specjalizujący się w umieszczaniu muzyki w sieci. To są tzw. agregatorzy, ich umiejętności doceniają małe niezależne firmy, które zgarniają już ponad 25 proc. przychodów z dystrybucji muzyki w sieci, nieco więcej niż wynosi ich udział w rynku sprzedaży płyt. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż dominują w Polsce giganci. Aktualnie są to Universal, Sony i Warner Music, bo powstały ze sprzedaży i przekształceń EMI firma Parlophone Music Poland w rzeczywistości należy do Warnera.

Dominacja gigantów niesie za sobą rozliczne konsekwencje. – Walka między nimi o ilość sprzedanych egzemplarzy, o pozycję bardzo zepsuła rynek – uważa jeden z respondentów i nie jest w tej opinii odosobniony. Największe koncerny przyczyniły się do śmierci wielu małych sklepów płytowych, które nie były dla nich atrakcyjnym partnerem. Zdecydowanie bardziej wolą zawierać kontrakty handlowe z dużymi sieciami, takimi jak EMPiK, Saturn czy Media Markt. Te z kolei dyktują warunki nie do przyjęcia dla małych wydawców. – EMPiK zamawia u mnie mniej egzemplarzy płyty Jerzego Semkowa i Sinfonii Varsovia niż ma salonów w kraju – twierdzi jeden z wydawców. – Jak mogę potem mówić, że ta płyta tych artystów światowej klasy jest rzeczywiście w sprzedaży.

Firmy nie pozostają jednak bezczynne. Dziś większość z nich ma nie tylko własną stronę internetową, ale rozwija coraz aktywniej własne sklepy on line. I nie jest to jedynie obrona przed handlowymi dyktatorami, ale szansa rozwoju. Niektórzy wydawcy specjalizujące się zwłaszcza w muzyce elektronicznej i poważnej jedynie 10-20 proc. nakładów sprzedają w kraju, reszta znajduje nabywców w świecie.

Internet potrzebny jest również w promocji, zwłaszcza gdy polską muzyką nie są zainteresowane programy telewizyjne, zarówno publiczne, jak i komercyjne, poza tymi, które lansują disco polo. W stacjach radiowych też bardzo trudno umieścić jakikolwiek nowy utwór. Tymczasem koszty promocji na Facebooku czy You Tube są znacznie niższe, a przy tym gwarantują praktycznie nieograniczony zasięg.

Wydawcy podkreślają, że bardzo zmniejszyły się również koszty przygotowania samego materiału muzycznego. – Studiów nagrań jest dzisiaj na pęczki niemal w każdym mieście – mówi jeden z ankietowanych. Artyści też często potrafią sami zrealizować nagranie niemal domowym sposobem. Jeśli jednak proces produkcyjny staje się coraz łatwiejszy, to czy z czasem nie okaże się, że firmy fonograficzne są niepotrzebne? To jest pytanie na razie bez odpowiedzi. Inicjatorzy powstania raportu – Instytut Muzyki i Tańca oraz Polskie Centrum Informacji Muzycznej POLMIC – obiecują, że będą dalej śledzić sytuację na rynku fonograficznym, bo jest ona zmienna Ten pierwszy dokument analizuje lata 2011-2012 i pewne jego wnioski już należałoby uaktualnić.

Jacek Marczyński

 

Powstał właśnie pierwszy w Polsce naukowy raport o naszym rynku fonograficznym. Z ponad 250 firm deklarujących ten rodzaj działalności na pytania ankieterów odpowiedziało 50 z nich. Nie jest to niby dużo, jednak wystarczy, by powstał obraz reprezentatywny.https://input.rp.pl/newsItem.html

Co z raportu wynika? Mimo coraz powszechniejszego dostępu do muzyki w sieci, 80 proc. przychodów zapewnia wciąż sprzedaż tradycyjnych nośników – płyt CD oraz winyli. Niemal wszyscy wydawcy mają jednak świadomość, że branża znajduje się w okresie przejściowym.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem