Simic jest drugim laureatem w historii nagrody, która jest wręczana autorom za dokonania artystyczne i intelektualne zgodne z duchem jej patrona. W ubiegłym roku wyróżniono amerykańskiego poetę Williama S. Merwina. W tym roku statuetkę i czek na 50 tysięcy dolarów odebrał Charles Simic, amerykański poeta urodzony w Belgradzie w 1938 roku.
-Mogę powiedzieć o sobie, powtarzając za Janem Kottem, że przeszedłem typową wschodnioeuropejską edukacją. Podstaw uczył nas Hitler i Stalin – powiedział Simic rozpoczynając swoją przemowę.
Dorastał w wojennym Belgradzie, który w czasie II wojny światowej był okupowany przez kilka różnych armii. W 1953 r. poeta wraz z matką i bratem wyemigrował do Paryża, a później do Stanów Zjednoczonych, gdzie blisko dekadę wcześniej wyjechał jego ojciec. Jako poeta debiutował w 1967 r., ale wcześniej zaistniał jako tłumacz. Od tego czasu wydał kilkadziesiąt tomików wierszy i zbiorów eseistycznych. Jest wykładowcą, uczy historii amerykańskiej literatury, a także od lat publikuje teksty o amerykańskiej i europejskiej poezji, m. in. w New Yorkerze i New York Book Review. Wiele ze swoich tekstów poświęcił polskim poetom.
Simic i Herbert poznali się w 1968 r. w USA i spotykali się jeszcze kilkukrotnie. Krytycy podkreślają, że ich twórczość łączy upodobanie do odkrywania paradoksów rzeczywistości i podkreślania tragikomicznego wymiaru ludzkiej egzystencji. Wygłaszająca laudację Lidija Dimkovska, macedońska poetka i tłumaczka powiedziała, że Simic łączy w swojej twórczości wzruszenie i komizm, śmiech i łzy, tak specyficzne dla Środkowej Europy.
Krakowskie wydawnictwo A5 właśnie wznowiło wydanie zebranych wierszy i esejów Simica pt. „Madonny z dorysowaną szpicbródką" w przekładzie Stanisława Barańczaka.