Filigranowa brunetka, od stóp do głów ubrana w stylu pin-up i rockabilly, kochająca stare filmy i zwierzęta rzuca studia na prestiżowej ASP i wyjeżdża za granicę – do Danii, Niemiec, Belgii. Uczy się sztuki tatuażu i zarabia na życie robiąc ludziom kolorowe obrazki na skórze.
Dorotkę Paciorek poznajemy po kilku latach od powrotu do Krakowa. Nie mieszka już z rodzicami – wymagającą matką Kariną, na co dzień zajmującą się konserwacją rzeźb i ekscentrycznym, ale ciepłym i oddanym Tatkiem, robiącym witraże. Ma własne mieszkanie w sąsiedztwie trzech starszych pań, byłych chórzystek (stąd nadane im przez Tatka przezwisko Filipinki). W życiu Dorotki pojawia się właśnie szansa na miłość – przystojny model, który chce mieć tatuaż na karku.
Dorotka często podkreśla, że tatuaż jest trwalszy niż niejedno małżeństwo. Choć innym ludziom daje od siebie coś praktycznie na całe życie, sama nie potrafi brać czegoś podobnego w zamian. Przyjaźń, miłość, oddanie, bliskość, nawet seks to dla Dorotki pojęcia znane tylko z nazwy. Bo najsilniejszym uczuciem, jakie budzą w niej ludzie jest tęsknota.
„Powrót" to historia nad wyraz wrażliwej kobiety, „Dorotki", a nie „Doroty", jakby opierającej się przed ostatecznym wejściem w dorosłość. Bohaterka Sowy ma niesamowity zmysł obserwacyjny, jednak świat śledzi z dystansu, zza szyby. Jest jak „wycięta z żurnala" sprzed przeszło pół wieku, ze swoim zamiłowaniem do staroci, wstrzemięźliwością seksualną. Prestiżowe studia i przyszła kariera zdają się nie robić na niej wrażenia, jeśli kłócą się z jej przekonaniami.
Zupełne przeciwieństwo poluzowanych trzydziestolatków, do których dotąd byliśmy przyzwyczajeni. Ludzi, którzy u progu dorosłości w tempie rozpędzonego rollercoastera starają się czerpać ze świata pełnymi garściami. I wszystkiego doświadczać mocniej, bardziej i na wyższym poziomie, po to, by na koniec chorować z przesytu.