Reklama

Niemiec trafił w polskie ręce

Wreszcie i my mamy odwagę zmierzyć się, choć z różnym skutkiem, z dramatami Richarda Wagnera.

Publikacja: 13.06.2016 18:11

Melanie Diener i Jay Hunter Morris jako Izolda i Tristan w spektaklu Opery Narodowej

Foto: TW-ON

To było dziesięć dni niepodobnych do innych w polskim życiu muzycznym. W tak krótkim czasie odbyła się w Operze Krakowskiej pierwsza w dziejach tego miasta premiera dramatu Richarda Wagnera (wybrano „Tannhäusera"), a warszawska publiczność mogła poznać dwie interpretacje najwspanialszej w dziejach muzycznej historii miłosnej – „Tristana i Izoldy" – w Filharmonii Narodowej i w Operze Narodowej.

Likwidujemy w ten sposób istotną lukę w znajomości światowego dziedzictwa. Można Wagnera nie lubić, ale należy poznać. Jego muzyka przestała już być obciążona bagażem politycznych konotacji, które sprawiły, że w PRL, na Ziemiach Odzyskanych, nie wolno było inscenizować Niemca z Bayreuth. Odium ciążyło na nim nawet po transformacji: gdy w 2001 r. Opera Śląska wystawiła „Tannhäusera", zaśpiewano go po polsku.

Pozostało jeszcze 84% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Reklama
Reklama