Dziki żył aktywnie. Jest co prawda autorem tylko czterech filmów fabularnych, ale nakręcił również kilka seriali telewizyjnych, reżyserował spektakle Teatru Telewizji - m.in. „Dwoje na huśtawce” z Darią Trafankowską i Romanem Wilhelmim. Założył firmę Pleograf, produkował filmy kolegów, wśród nich także nową wersję „W pustyni i w puszczy” Gavina Hooda. Pracował w Polsacie, a w 2007 roku objął funkcję dyrektora generalnego ukraińskiej stacji telewizyjnej TRK-Ukraina.
Dla mnie osobiście pozostanie przede wszystkim autorem „Kartki z podróży”. To był jego debiut fabularny, nakręcony na podstawie powieści Ladislava Fuksa „Pan Teodor Munstock”. Jeden z najciekawszych filmów o Holocauście i wojnie, jakie widziałam. Dziki wyprzedził innych o całą epokę. Opowiedział o traumie zagłady nie pokazując przemocy, śmierci, brutalności, strzelaniny i wybuchów. Grany przez Wacława Kowalskiego bohater filmu, Jakub Rosenberg, żyje w getcie, w którym czuje się coraz większy niepokój. Ludzie masowo dostają wezwania do „przesiedlenia”. Stary intelektualista wie, że to oznacza śmierć. Zaczyna szykować się do swojej ostatniej drogi. Ze spokojem, systematycznie. Wie, że wolność nosi się w sobie. Nie chce poddać się strachowi. Z pożogi próbuje ocalić własną godność. Tej nikt nie może podeptać. „Kartkę z podróży” Dziki kręcił w czasie stanu wojennego. Premiera odbyła się w 1983 roku. Ten film był wtedy czymś więcej niż tylko opowieścią o II wojnie światowej.
„Kartka z podróży” dostała nagrodę Munka, a na festiwalu w Gdańsku została uznana za najlepszy debiut, ale nie miała szerokiej dystrybucji. Cenzura zgodziła się wyłącznie na wąskie wyświetlanie. Wielka szkoda. Obraz Dzikiego stał się jednym z najbardziej skrzywdzonych i zapomnianych dzieł naszej kinematografii. Myślę, że warto byłoby do niego wrócić. Wierzę, że – skromnie i nowocześnie opowiedziany – nie zestarzał się.
Waldemar Dziki zresztą w ogóle nie miał szczęścia do dystrybucji. Jego „Lazarus” też miał problemy z zaistnieniem w kinach. Znowu trzeba westchnąć — szkoda. Bo była to ciekawa opowieść o małżeństwie, które dokonuje nielegalnej adopcji. I zamiast półrocznego latynoskiego niemowlaka trafia do niego jedenastoletni Afrykanin. Jak się okazuje – dzikie dziecko wojny, szkolone na żołnierza.
Na szerszą dystrybucję mogły liczyć tylko znacznie bardziej komercyjne obrazy - „Cudowne dziecko” i „Pierwszy milion”.