Przeciwko projektowi w piątek na ulicach polskich miast protestowały kobiety w ramach tzw. Czarnego piątku. Projekt "Zatrzymaj aborcję" delegalizuje aborcję w przypadku, gdy badania prenatalne wykażą nieodwracalne wady płodu. Do jak najszybszego procedowania projektu w ubiegłą niedzielę wezwał Episkopat - dwa dni później komisja sprawiedliwości zaopiniowała projekt pozytywnie.
- Nie może być tak, że biskupi będą nam wskazywać co mamy robić, ale czego nie mamy robić. Jeśli pod ich wpływem zostanie zmienione prawo - to mamy już państwo wyznaniowe - oburzała się w TVN24 przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. - Kościół nie może wtrącać się do polityki - dodawała.
Lubnauer podkreślała, że "jest czymś okrutnym skazywanie kobiet na urodzenie dziecka, które umrze po porodzie". - Każdy ma zdecydować w swoim sumieniu, a nie politycy mają decydować w sumieniach polskich kobiet - dodawała.
Przewodnicząca Lubnauer nie zgadzała się też ze stwierdzeniem, że aborcja to zabijanie dzieci. - Nie ma pojęcia dziecka poczętego - jest zarodek, płód. Życie ludzkie jest w momencie, gdy dziecko się urodzi - stwierdziła.
Z kolei Jaki podkreślił, że debata o zaostrzeniu prawa aborcyjnego dotyczy tzw. przesłanki eugenicznej. - A dyskusja o eugenice to dyskusja o miejscu osób niepełnosprawnych w społeczeństwie. Dziś ludzie żyją dłużej - sami na starość możemy mieć wady, takie jak dzieci niepełnosprawne. Co wtedy? Eutanazja? Osoby niepełnosprawne mają prawo też żyć - mówił polityk Solidarnej Polski.