Henryk Stokłosa stworzył prawdziwe gospodarcze imperium. W Śmiłowie (koło Piły) i okolicach stanęło przez lata kilkanaście zakładów, w których pracę znalazły tysiące mieszkańców. Najsłynniejszy z nich to Farmutil, m.in. utylizujący mięso. Działalność byłego senatora ma jednak ciemne strony.
– Jak się tutaj żyje? Proszę stanąć na ulicy i powąchać. Kiedy od strony Farmutilu wieje wiatr, trudno wytrzymać – mówi jedna z mieszkanek Śmiłowa.
Przykre zapachy to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. – W naszej okolicy do ziemi powędrowały tysiące ton szczątek zwierzęcych. To nie może pozostać bez wpływu na zdrowie mieszkańców – twierdzi Irena Sienkiewicz, szefowa Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej.
Łamanie przepisów o ochronie środowiska to tylko jeden z długiej listy zarzutów, które Stokłosa usłyszał w warszawskiej prokuraturze. Wpływ zakładów na otoczenie potwierdza również audyt przeprowadzony przez urzędników wojewody. – Analiza wykazała, że pewne normy zostały przekroczone. Związane jest to choćby z gospodarką wodno-ściekową, emisją przykrych zapachów czy gospodarką odpadami – przyznaje Jolanta Ratajczak, dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.– Mimo deklaracji nie wierzymy, że cokolwiek się u nas zmieni – podkreśla tymczasem Sienkiewicz.
Dlatego ekolodzy chcą, aby wokół zakładów Stokłosy została utworzona strefa ograniczonego użytkowania.