Zamknięcie placówek edukacyjnych i konieczność błyskawicznej zmiany sposobu nauczania to zdaniem wielu nauczycieli szansa, by zmienić system edukacyjny. – Mamy wreszcie czas na to, by uczyć tego, co uważamy za ważne i w taki sposób, jaki jest najlepszy dla uczniów – podkreślają.
Poniedziałek był pierwszym dniem pełnego zawieszenia zajęć dydaktycznych w szkole. Na razie ustalono, że placówki będą zamknięte do 25 marca. Niewykluczone jednak, że okres ten zostanie wydłużony.
Nauka online
Ministerstwo Edukacji Narodowej w liście skierowanym do szkół podkreśliło, że przerwa „nie oznacza zawieszenia przez szkoły wszystkich form działalności". A resort zaleca „aby w tym okresie nauczyciele wspierali uczniów w samodzielnej nauce w domu i kontaktowali się z nimi przy wykorzystaniu np.: dziennika elektronicznego, strony internetowej przedszkola, szkoły lub placówki, mailingu do rodziców, a w przypadku starszych uczniów bezpośredniego kontaktu elektronicznego".
– Jasny sygnał ze strony ministerstwa na pewno mobilizuje do pracy tych, którym obce są wszystkie dodatkowe działania. Ale wśród nauczycieli jest wielu, którzy nawet bez tej sugestii, rozpoczęliby edukację zdalną – mówi Anna Schmidt-Fic, nauczycielka matematyki i jedna z liderek grupy nauczycieli Protest z Wykrzyknikiem. Jak dodaje, wiele szkół, przynajmniej na poziomie teoretycznym, przygotowało się do takich działań podczas ubiegłorocznego strajku nauczycieli. – Bardzo dużo wtedy rozmawialiśmy o tym, jak powinna wyglądać szkoła. Teraz dostaliśmy szansę zrobienia tego po swojemu. Nauczyciele zareagowali entuzjastycznie – tłumaczy.
Nie ma jednego, określonego sposobu działania szkół. Zajęcia są nieobowiązkowe, nie może być w tym czasie realizowany program. Wszystkie działania podejmowane przez nauczycieli to powtórki, zajęcia rozszerzające wiedzę czy przygotowujące bazę do jak najszybszego nadrobienia zaległości w momencie, kiedy szkoła zacznie działać.