- Jesteśmy zbulwersowani, bo naszym zdaniem jest to wydarzenie bez precedensu - mówi rzecznik stacji Karol Smoląg cytowany przez "Dziennik". Według tej gazety wczoraj późnym popołudniem prezydent zadzwonił do dziennikarki i przeprosił za swoje zachowanie. Według relacji "Gazety Wyborczej" przesłał jej 11 czerwonych róż wraz z prezydenckim bilecikiem.
- To, co zostało napisane o starciu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z dziennikarką Moniką Olejnik, jest "grubą przesadą" - uważa szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Minister tłumaczył, że "doszło do rzeczywiście niezbyt przyjemnej rozmowy po tym, jak na pytanie dotyczące Lecha Wałęsy pan prezydent powiedział, że wcześniej wielokrotnie i on, i jego brat byli obrażani przez Lecha Wałęsę i zapytał, czy można ich obrażać". Kownacki tłumaczy, że "pani Monika Olejnik dała do zrozumienia, że brata pana prezydenta obrażać można, co go (prezydenta) po prostu zdenerwowało".
- Po programie prezydent powiedział pani Olejnik, że wpisuje ją na krótką listę. To w języku prezydenta oznacza, że przestał kogoś lubić - wyjaśnił Kownacki w rozmowie z TOK FM.
Sprawę "stokrotki" próbowała wyjaśnić Agnieszka Kublik z "Gazety Wyborczej". - O co prezydentowi chodziło z tą "stokrotką"? - zapytała Monikę Olejnik. - Uważa cię za jakiegoś TW?.
- Nie wiem - odpowiedziała Olejnik