Pytanie tylko, czy to Poczta Polska sama sobie wbiła gwóźdź do trumny, czy zrobił to jakiś wszechwładny (we własnym przekonaniu) polityk.
„Kaktus w sercu pojawi się w realu” – czyli parę słów o książce, która niedługo trafi do księgarń, a napisała ją bohaterka serialu. Pomysł ciekawy, oryginalny, tyle, że niszczycielski. Na coraz bardziej spsiałym polskim rynku literackim, to nic więcej niż tylko wciskanie ludziom, potrzebującym protez rzeczywistości alternatywną teraźniejszość – żywcem z serialu. Bardziej to smutne niż przerażające.
Dodatek ekonomiczny dziennika „WSJ Polska” cierpi z kolei na rozdwojenie jaźni. Raz źle, źe Polacy wyjeżdżają, raz źle, że wracają. Raptem okazuje się, że 1,9 proc. więcej pieniędzy, które przesłali to Polski to kolosalna różnica na… niekorzyść. Powód dynamika jest niższa. Tyle, że nie ma w tym nic dziwnego. Rynek pracy na Zachodzie polskimi pracownikami się nasycił i na dodatek zwalnia. Jeszcze bardziej dziwi, że prognoza na cały rok: 400 tys. zł mniej przekazów pieniężnych niż w 2007 r. Trochę to wygląda na mentalność górali-gastarbeiterów z Podhala: robisz u Amerykanina czy Niemca, przyślij kasę to przestaniemy wypasać owce. Tyle, że nawet to „wypasanie” to coś, co gospodarce przyda się bardziej niż ucieczka za granicę.
Dziennikarze „Polski” z zaskoczeniem dla czytelnika i samych siebie odkryli, że gospodarka to zbiór naczyń połączonych. „Nasza gospodarka ostro przyhamuje” głosi tytuł dzisiejszego otwarcia. A w środku kolejne, poza tymi publikowanymi, przez konkurencyjne tytuły od przynajmniej miesiąca, dowody na to, że spowolnienie jest niechybne. Dziwi nie tyle przekonanie, że właśni czytelnicy nie czytają innych gazet (kto wie może tak jest?), ale to, że nie robią tego redaktorzy. A szkoda. Bo kluczowy dowód na teorię „wielkiej katastrofy” (w końcu „ostro” nie oznacza lichej zmiany wzrostu PKB o 10-20 proc.) to prognoza banku JP Morgan. Tego samego, który kilka tygodni temu skompromitował się raportem dotyczącym marnych perspektyw polskiej waluty. Raport wpłynął na rynek, a prognozą coraz mniej wiarygodnego banku zajmie się KNF.
Logiczna wpadka zdarza się „Polsce” także bezpośrednio na stronach finansowych. Lotos i PGNiG wystąpiły o eksploatację złóż na Morzu Norweskim. ”PGNiG nie jest nowicjuszem na norweskim rynku zasobów naturalnych. Posiada już niespełna 12 proc. udziałów w koncesji wydobywczej”. Otóż śpieszę z pomocą – PGNiG jest nowicjuszem. Bo nie wydobywa surowców. A żeby to zrobić musi dostać zgodę na ich eksploatację. I nagle staje się jasne, że sprawa nie tylko nie jest sensacją, ale jest wręcz oczywistą konsekwencją zaangażowania 900 mln zł w projekt wydobywczy.