Przejazdy tramwajami i autobusami miejskimi na początku lat 70. XX wieku kosztowały zwykle złotówkę (bilet normalny) lub 50 groszy (ulgowy). Na przełomie lat 60. i 70. kilogram kiełbasy zwyczajnej kosztował około 20 zł, kilogram cukru 10,5 zł, bochenek chleba podobnie jak dziś ponad 2 zł, natomiast drożdżówka 1,3 zł. Gazetę codzienną można było kupić za 50 groszy. A za bilet do kina trzeba było zapłacić około 8 zł.

Znaczącym wydatkiem był zakup lodówki, która kosztowała ponad 7 tys. zł. Duży fiat kosztował około 175 tys. zł. Za pierwsze egzemplarze małego fiata, które zjechały z taśmy montażowej w Polsce 6 czerwca 1973 roku, trzeba było zapłacić 69 tys. zł.

Początkujący nauczyciel mógł liczyć na pensję w wysokości 1200 zł plus 10 proc. za ukończone studia magisterskie. Zatem 1500 zł od SB dla „Bolka” było kwotą znaczącą.

Jak pisze Ryszard Terlecki w pracy „Trochę strachu za duże pieniądze. Jak płaciła służba bezpieczeństwa”, już po sierpniu 1980 r. SB płaciło swym informatorom jednorazowo zwykle od 600 do 1000 zł. Czasem refundowano im także poczęstunek w kawiarni lub wręczano butelkę koniaku.