Najpoważniejszym konkurentem Jerzego Buzka w walce o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego jest dziś Mario Mauro, aktualny wiceszef PE. Jak wskazują wszyscy nasi rozmówcy, niespełna dwa tygodnie temu podczas spotkania premierów krajów należących do Europejskiej Partii Ludowej (EPP) Włosi zyskali dla swojego kandydata nieformalne poparcie najważniejszych sił w EPP.
– Włoscy eurodeputowani przyznają z tryumfem, że na spotkaniu premierów z EPP Silvio Berlusconi bez żadnego oporu ze strony Donalda Tuska przeforsował Mario Mauro jako nieformalnego, ale głównego kandydata chadeków na to stanowisko – mówi „Rz” Ryszard Czarnecki, eurodeputowany z PiS. – Dowcipkują też, że polski premier był tak zaskoczony, że nawet się nie zająknął.
Dlaczego w starciu z Mauro szanse Buzka maleją? Włosi, którzy po czerwcowych wyborach mogą być pierwszą lub drugą siłą w EPP, negocjują z Francuzami układ, by ci wsparli Mauro. A wszystko ma się odbyć za przyzwoleniem kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Francuzom zależy na utrzymaniu w nowej kadencji stanowiska szefa frakcji, a głos Włochów w tej sprawie będzie decydujący.
– Część działaczy PO jest po prostu wściekła. Dowiedzieli się, że włoski premier w sprawie kandydatury Mario Mauro rozmawiał już i z Francuzami, i z Niemcami – potwierdza Paweł Piskorski, niezrzeszony eurodeputowany.
– Gdyby Polacy wcześniej oficjalnie zaczęli walkę o Buzka, to sytuacja byłaby inna – dodaje Piskorski. – Polska frakcja będzie się przecież liczyła w EPP. Ale teraz wszyscy mogą udawać, że ta kandydatura w ogóle się nie pojawiła. Wiem z Platformy, że Tusk miał odbyć turę rozmów z liderami europejskimi w tej sprawie i tego nie zrobił – mówi Piskorski.