Cisza wyborcza psuje demokrację?

Zdaniem ekspertów zakaz publikowania sondaży w ostatnich dniach kampanii łamie wolność słowa i może obniżać frekwencję

Publikacja: 06.06.2009 03:18

Od północy z piątku na sobotę obowiązuje cisza wyborcza, czyli bezwzględny zakaz propagandy wyborczej oraz publikacji jakichkolwiek sondaży przewidujących wynik wyborczy. Takie restrykcje nie obowiązują jednak wszędzie. W niektórych krajach byłyby niemożliwe.

– W USA wprowadzenie ciszy wyborczej jest nie do pomyślenia. Gdyby Kongres uchwalił takie prawo, to uchyliłby je Sąd Najwyższy z powodu ograniczenia wolności słowa – mówi „Rz” Andrzej Bryk, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Niektórzy twierdzą wręcz, że cisza wyborcza przyczynia się do obniżenia frekwencji. Jeden z wykładowców uniwersyteckich startujący do europarlamentu (właśnie ze względu na ciszę wyborczą nie możemy podać jego nazwiska) uważa, że podawanie na bieżąco prognoz, tzw. exit-polls, czyli preferencji wyborczych osób wychodzących z lokali wyborczych, mogłoby zmobilizować Polaków do pójścia do urn. – Gdyby z exit-polls wynikało, że szanse są wyrównane, byłby to impuls, by pójść zagłosować – mówi.

Podobnego zdania jest politolog Wojciech Jabłoński. – Cisza zaczyna się w Polsce w piątek o północy. Ludzie wtedy zazwyczaj zaczynają planować odpoczynek. Brak informacji o charakterze politycznym powoduje, że się wolą udać na działkę niż do urny.

– W dobie Internetu cisza wyborcza jest absurdem. Nikt nie jest w stanie zablokować agitacji wyborczej na serwerach poza Polską – zwraca uwagę Igor Janke, publicysta „Rz” i współwłaściciel platformy blogowej salon 24.pl.

Ciszy wyborczej broni prof. Piotr Winczorek: – Ludziom należy się trochę spokoju, zwłaszcza że w końcówce kampanii argumentacja sięga dna – zauważa znany konstytucjonalista.

Jednym z pierwszych krajów, w którym zastosowano ciszę wyborczą, były po II wojnie światowej Niemcy. Powodem były złe doświadczenia z początku dwudziestolecia międzywojennego, tzw. Republiki Weimarskiej. Przed dojściem do władzy Hitlera podczas wyborów dochodziło do różnych ekscesów, nawet do morderstw.

– Walczymy do niedzieli wieczór – zadeklarowali jednak zarówno Gerhard Schröder, jak i Angela Merkel w 2005 r., kiedy sondaże nie były w stanie jednoznacznie wskazać, czy wybory wygra CDU, czy SPD.

Bardzo restrykcyjne prawo wyborcze obowiązuje we Włoszech. Podobnie jak w Polsce zakaz propagandy obowiązuje od przedwyborczej soboty. Jednak już tydzień wcześniej nie wolno tam ogłaszać wyników sondaży.

Od północy z piątku na sobotę obowiązuje cisza wyborcza, czyli bezwzględny zakaz propagandy wyborczej oraz publikacji jakichkolwiek sondaży przewidujących wynik wyborczy. Takie restrykcje nie obowiązują jednak wszędzie. W niektórych krajach byłyby niemożliwe.

– W USA wprowadzenie ciszy wyborczej jest nie do pomyślenia. Gdyby Kongres uchwalił takie prawo, to uchyliłby je Sąd Najwyższy z powodu ograniczenia wolności słowa – mówi „Rz” Andrzej Bryk, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kraj
Franciszek zdecydował co dalej z abp. Markiem Jędraszewskim
Kraj
Leszek Miller: Sprawa Romanowskiego? Mogło dojść do prawniczego sabotażu
Kraj
Lawina wniosków o uchylenie immunitetów posłów PiS. W tle miesięcznice i sporny wieniec
Kraj
Pięć osób w szpitalu. W Lublinie autobus wjechał w przystanek
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Kraj
Joanna Ćwiek-Świdecka: Prezydent deklaruje weto w sprawie aborcji, koalicja szuka planu B