– USA podczas uroczystości 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej będzie reprezentował William Perry – powiedział nam rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Tym samym potwierdziły się informacje „Rz". Wczoraj napisaliśmy, że Perry, były sekretarz obrony, jest wymieniany wśród osób, które mogą reprezentować Stany Zjednoczone. Wcześniej informowaliśmy, że wbrew zapowiedziom i nadziejom niektórych członków rządu nie ma szans na to, by do Polski przyjechał wiceprezydent Joe Biden lub szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton.
[srodtytul]Ameryka się już nami nie interesuje?[/srodtytul]
– Pan Perry nie pełni obecnie żadnych funkcji publicznych, nie jest nawet parlamentarzystą. Przysłanie go przez USA to dowód na to, że Ameryka przestała się interesować Polską – ocenia w rozmowie z „Rz" Karol Karski (PiS), wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. – Można mieć o to żal do Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska, który już w exposé wskazywał, że stosunki z krajami europejskimi będą dla niego ważniejsze od kontaktów z USA. Mam nadzieję, że rząd wreszcie się obudzi, bo USA są jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa Polski.
O porażce polskiej dyplomacji mówi też szef SLD Grzegorz Napieralski. – Szkoda, że w tak ważnym dla Polski dniu jak 1 września, w rocznicę wybuchu wojny, nie będzie w Polsce ani prezydenta USA Baracka Obamy, ani sekretarz stanu Hillary Clinton – powiedział szef Sojuszu.