Hieronim M. to bezrobotny mieszkaniec Komorza pod Jarocinem. Zgodnie z wyrokiem sądu miał zapłacić nawiązkę sąsiadowi, którego zaatakował i poranił siekierą. M. jednak płacić nie chciał. Dlatego też w marcu ubiegłego roku do jego drzwi zapukał komornik. Chciał zabrać wysłużonego poloneza z przyczepą. M. wpadł w szał. Chwycił stojącą w garażu bańkę z benzyną i zaczął polewać komornika oraz towarzyszących mu policjantów. Potem rzucił na nich zapałkę. Ogień dosięgnął dwóch funkcjonariuszy. Jeden wyszedł z tego niemal bez szwanku, drugi jednak doznał ciężkich poparzeń. Musiał przejść przeszczep skóry. M. trafił do aresztu, a potem na obserwację psychiatryczną. Biegli orzekli, że w momencie popełniania czynu był poczytalny.
- Napastnikowi postawiliśmy zarzut usiłowania zabójstwa - wyjaśnia Janusz Walczak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Przed sądem M. tłumaczył, że nie planował ataku na policjantów, nie chciał też ich zabić. Sąd nie dał jednak wiary jego wyjaśnieniom.
Wyrok jest nieprawomocny.