Protestujący przeciwko ACTA nie tracą determinacji. W piątek tłum zablokował Krakowskie Przedmieście na wysokości Pałacu Prezydenckiego. Coraz ostrzejszy naciski powodują, że rząd zaczyna mięknąć. Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że zanim wystąpi do Sejmu o ratyfikację porozumienia, rząd będzie analizował, czy przyjęcie ACTA ogranicza wolność w Internecie.
– Jeśli będzie naprawdę uzasadniona opinia, że to zagrożenie dla wolności, nie wniesiemy tej umowy pod ratyfikację – zapowiedział szef rządu.
Jeżeli po konsultacjach ACTA trafi do parlamentu, ten będzie musiał zadecydować, czy go ratyfikować czy odrzucić. Przeciw opowiada się cała opozycja, krytyczne głosy słychać także w PSL. Przeciwnicy ACTA zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie ratyfikacji tego dokumentu przez Polskę. Na stronie internetowej referendumacta. pl, z której można pobierać formularze, poinformowano, że podpisało się już ok. 200 tys. osób. W akcję tę włącza się również Prawo i Sprawiedliwość. Ale wielkie poparcie dla pomysłu nie oznacza, że parlament musi wyrazić zgodę na referendum.
Premier zapewnia, że nie odwoła ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego, który oddał się do dyspozycji premiera. – Żadnych dymisji nie będzie – uciął Tusk.
Prawnicy krytykują jednak Boniego za zapowiedź nieprzyjęcia przez Polskę art. 27 ust. 4 spornego dokumetu. Pozwala on na ujawnienie posiadaczowi praw do utworów umieszczonych w Interenecie na dostęp do danych wystarczających do zidentyfikowania osób korzystających z serwisu.