Inspiracją do napisania tych varsavianów są zdjęcia przedstawiające pierwszych mieszkańców stolicy po wyzwoleniu. Nosili wodę z Wisły! Wyobraźmy sobie teraz kogoś mieszkającego na 20. piętrze. Nie wniesie wiadra z wodą...
Ostatnio media sporo piszą o spodziewanej nadaktywności słońca pod koniec tego roku i ewentualnym uszkodzeniu urządzeń wytwarzających i przesyłających prąd elektryczny – w wyniku gigantycznego promieniowania. Skutkiem czegoś takiego będzie przerwanie pracy wszystkich urządzeń dostarczających wodę. Warszawa już raz coś takiego przeżyła – podczas powstania 1944 roku i przez kilka miesięcy po nim.
Kopać, kopać!
Pierwsze, w miarę sprawne i wydajne wodociągi miasto otrzymało w roku 1855. Zwano je wodociągami Marconiego, a pompy napędzane były maszynami parowymi. Na Pradze w podobny sposób funkcjonowały wodociągi Grotowskiego, a oba systemy straciły rację bytu w momencie oddania do użytku wodociągów Lindleya w latach 80. wieku XIX. Wszystko to działało aż do oblężenia 1939 roku, kiedy to 25 września przestały pracować elektryczne pompy. Ratowano się napędem parowym, a już 4 października zdołano przywrócić funkcjonowanie systemu. Ale i tak ludzie mieli wodę, bo przed wybuchem wojny przeprowadzono lustrację studni płytkich i naliczono ich w mieście aż 2,5 tysiąca. Były to stare, nieużywane ujęcia na podwórzach nowoczesnych posesji oraz setki studzien w rejonach peryferyjnych, gdzie w ogóle nie istniała sieć wodociągowa.
Mieliśmy też w mieście kilkanaście ujęć głębinowych, w tym: dwa w szpitalach oraz na terenie Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, w browarze Haberbuscha czy też u Wedla na Pradze.
Z ujęciami nieużywanymi było tak – kiedy w XIX wieku stawiano nowe budynki, kopano na ich podwórzach studnie, w których instalowano ręczne pompy. Domy rosły w oczach, albo nadbudowywane, albo też po rozbiórce starych, budowane od podstaw. I były podłączane do miejskiej sieci. A studnie zostały ku ozdobie albo „na wszelki wypadek". Zdarzył się on już w pierwszych dniach Powstania 1944 roku. W skutek uszkodzenia magistrali rejon między Królewską, Chmielną i Marszałkowską a Towarową (częściowo pod dzisiejszym Pałacem Kultury) pozbawiony został wody. Próbowano ją wydobywać z rur, w miejscach, gdzie zostały one odsłonięte wybuchami, ale była to dosłownie kropla w morzu potrzeb. Jeśli wierzyć różnym opracowaniom, pracownicy wodociągów zaczęli kopać 120 studni. Czy je skończyli – nie mam wiadomości. Istnieją natomiast informacje, iż w 80 miejscach dotarli do wody.