Kierunki zamawiane, czyli przyszłościowe dla rynku pracy i gospodarki, przeżywają prawdziwe oblężenie. Do tej pory, tj. od 2009 r., rozpoczęło na nich naukę ponad 60 tys. studentów. W chwili startu szacowano, że będzie ich zaledwie 21 tys.
W tym tygodniu Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłosiło listę kolejnych 93 projektów, które otrzymają rządowe wsparcie na kształcenie. Co więcej, resort nauki wspólnie z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, które koordynuje studia na tych kierunkach, chce przeznaczyć na nie więcej pieniędzy, niż zakładano. Będzie zatem łatwiej o miejsce na takich studiach.
– Zgłoszone w tegorocznej edycji projekty zostały tak wysoko ocenione, że zdecydowaliśmy się zwiększyć pulę pieniędzy przeznaczonych na ich realizację z 200 do 300 mln zł – opowiada Paweł Kurzyński, rzecznik NCBiR.
Lepsze wyniki
Jak się okazuje, ekstrastypendia motywacyjne, bogatszy program studiów, dodatkowe kursy czy możliwość odbycia staży w renomowanych firmach przełożyły się także na jakość nauki studentów.
– Wyraźnie wyższy odsetek studentów kończy studia. W przypadku studiów licencjackich jest to wzrost z poziomu ok. 71 do blisko 80 proc. Studenci osiągają też lepsze wyniki podczas sesji egzaminacyjnych – mówi „Rz" prof. Robert Hasterok z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego, który opiekował się studentami zamawianej biotechnologii na UŚ. Dodaje, że jego obserwacje potwierdzają pracodawcy, do których studenci kierunku zamawianego trafiają na staże.