Cmentarze w Beskidzie Niskim

Podczas wędrówki po Beskidzie Niskim nie można ominąć cmentarzy z I wojny światowej. Od wielu lat wrosły w miejscowy pejzaż jak tutejsze cerkwie i stare buki. Cmentarze te są szczególne. Spełniają funkcje ostatniej kwatery dla tysięcy żołnierzy, ale są też zabytkami, które przetrwały pomimo upływu lat, kolejnej wojny światowej oraz zapomnienia.

Publikacja: 27.10.2012 01:01

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Na Podkarpaciu powstało ponad 350 cmentarzy, z czego w samym Beskidzie Niskim ok. 60. Dlaczego tak wiele? Monarchia austro-węgierska po rosyjskich sukcesach w końcu roku 1914 była w krytycznej sytuacji. Armie cofnęły się aż na łuk Karpat i dopiero tu udało się powstrzymać Rosjan, którzy na zimę i wiosnę 1915 roku powzięli plan kolejnych działań w celu przełamania obrony i pokonania gór. Żadna z obu armii wycieńczonych zimą i brakami w zaopatrzeniu nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Front zatrzymał się na parę miesięcy i przebiegał na linii Gorlice - Małastów - Rotunda - Wysowa. Cały czas jednak ginęli żołnierze, chociaż momentami mróz zbierał większe żniwo niż kule.

Powstają cmentarze

Na niewielkim obszarze pozostało mnóstwo prowizorycznych mogił. Wielu żołnierzy w ogóle nie pochowano, a ich ciała leżały w jarach i okopach. Takiego stanu nie można było tolerować. Zadanie okazało się ogromne i sprostać mu mogło tylko wojsko. Do jego wykonania powołano Wydział Grobów Wojennych w austriackim okręgu wojskowym "Galicja Zachodnia". Wydział zgromadził specjalistów najróżniejszych profesji. Zatrudnił m. in. wysokiej klasy artystów, fachowców od budownictwa i architektów, którzy wykonywali projekty. Na początku przeszukano teren i odnaleziono ponad sześćdziesiąt tysięcy poległych. Godny uznania był fakt, iż nie dzielono żołnierzy na naszych i obcych. Wszyscy znaleźli na tych cmentarzach swoją ostatnią kwaterę.

W drewnie lub kamieniu

Podczas wędrówki po Beskidzie łatwo zauważyć, że cmentarze w uproszczeniu dzielą się na projektowane z dużą ilością kamienia i takie, przy których budowie w większości wykorzystano drewno. To zróżnicowanie stylów wzięło się stąd, że część z nich projektował znany architekt słowacki Duszan Jurkowicz (drewniane), a część Hans Mayer, którego fascynowały proste i monumentalne budowle kamienne.

Najpiękniej w krajobraz wkomponowane są cmentarze Jurkowicza, zapatrzonego pewnie w cerkwie i strzeliste buki podczas projektowania 31 cmentarzy. Położone z reguły na wzgórzach lub w połowie ich stoków, górowały nad okolicą nie tylko położeniem, ale też ni to pomnikami, ni to kaplicami. Strzeliste konstrukcje fantastycznych wież zwieńczonych krzyżami przypominały swoim wyglądem warownie sprzed wieków, uzupełnione o elementy góralskiej ciesiołki i różne figury geometryczne wykreowane na deskach architektów. Drewno, łączące monumentalność z lekkością, dawało wielkie pole do popisu. Cmentarz otaczał mur wieńczony często gontowym daszkiem.

Inne są cmentarze projektu Mayera. Chociaż niewielkie, przytłaczają otaczającym je grubym murem. Wewnątrz dominują kamień i proste monumentalne formy. Groby Niemców miały niekiedy krzyże przypominające wojskowe ordery, proste krzyże wieńczyły groby żołnierzy Austro-Węgier, prawosławne krzyże wyznaczały mogiły żołnierzy rosyjskich. Na niektórych grobach są tabliczki z imieniem, nazwiskiem i stopniem wojskowym, ale bardzo dużo jest grobów zbiorowych z informacją o liczbie pochowanych. Należy pamiętać, że do każdej z walczących armii byli wcielani Polacy.

Ocalone od zapomnienia

Po II wojnie światowej aż do lat osiemdziesiątych XX wieku nie potrafiono uszanować miejsc spoczynku. Cmentarze niszczały. Nie pozwalano organizacjom takim jak austriacki Czarny Krzyż na zajęcie się cmentarzami, a administracja państwowa nic nie robiła, aby je zabezpieczyć. Nadal zresztą nie widać zainteresowania konserwatorów najpiękniejszym chyba cmentarzem beskidzkim na Rotundzie, z którego niewiele już zostało. Cmentarze, które ocalały, z reguły znajdowały się przy głównych drogach lub w większych miejscowościach i dzięki społecznikom utrzymywano je w niezłym stanie. Po zmianach ustrojowych w naszym kraju dopuszczono do działania organizacje międzynarodowe i zaczęto odrestaurowywać cmentarze.

Jesienna zaduma

Chyba najbardziej znanym cmentarzem beskidzkim jest ten na Przełęczy Małastowskiej. Bliskość schroniska, wyciągu i parking przy jednej z głównych dróg w tym rejonie powoduje, że cmentarz odwiedza wiele osób. Przez wiele lat był to też jedyny zadbany górski cmentarz. Jest to praca Jurkowicza - cmentarz projektowany w drewnie z ciekawymi krzyżami na grobach i kaplicą przypominającą ołtarz lub ścianę prezbiterium drewnianego kościółka. Nekropolia robi wrażenie o każdej porze roku. Pochowanych jest tu 174 żołnierzy austriackich. Napis na tablicy stanowi przypomnienie dla współczesnych: "Pomnijcie, wchodząc do tego obejścia, że ziemia setki poległych tu grzebie, co młode życie oddali w potrzebie, abyście żyć mogli w blasku szczęścia".

Zjeżdżając w kierunku Gładyszowa, mijamy po prawej stronie drogi niedawno odrestaurowany cmentarz. Rejon Magury Małastowskiej kryje jeszcze ich kilka, a jeden z najłatwiej dostępnych jest w pobliskim Smerekowcu. To przykład pięknie zaprojektowanego malutkiego cmentarza.

Wytrwałym warto polecić wyprawę z Regietowa Niżnego na Rotundę, gdzie na szczycie wzgórza znajduje się jeden z najpiękniejszych cmentarzy, ale zniszczony i zapomniany, oficjalnie uznany za zabytek. Dziś trudno domyślić się, jak piękna była to budowla. A przecież tak niewiele trzeba było, aby potężnych pięć drewnianych wież nadal górowało nad okolicą i było przestrogą dla współczesnych i hołdem dla poległych. Warto przytoczyć napis z jednego z cmentarzy: "Śmierć żołnierska jest święta i wszelki nakaz nienawiści maże. Czy bratem był, czy też wrogiem, niech nikt nie pamięta. Jednaką cześć i miłość winniśmy im w darze".

Październik 2002

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Na Podkarpaciu powstało ponad 350 cmentarzy, z czego w samym Beskidzie Niskim ok. 60. Dlaczego tak wiele? Monarchia austro-węgierska po rosyjskich sukcesach w końcu roku 1914 była w krytycznej sytuacji. Armie cofnęły się aż na łuk Karpat i dopiero tu udało się powstrzymać Rosjan, którzy na zimę i wiosnę 1915 roku powzięli plan kolejnych działań w celu przełamania obrony i pokonania gór. Żadna z obu armii wycieńczonych zimą i brakami w zaopatrzeniu nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Front zatrzymał się na parę miesięcy i przebiegał na linii Gorlice - Małastów - Rotunda - Wysowa. Cały czas jednak ginęli żołnierze, chociaż momentami mróz zbierał większe żniwo niż kule.

Pozostało 86% artykułu
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO