Prokuratura w Białej Rawskiej, która prowadzi śledztwo w sprawie tej podłódzkiej ubojni otrzymała ekspertyzę zabezpieczonych próbek z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. – Wykryto w nich antybiotyki. W jednej z próbek stężenie było niższe niż dopuszczały normy, w dwóch pozostałych wyższe. W jednej nawet o kilkadziesiąt procent – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.

Prokuratura w Białej Rawskiej ubojnią Piotra M. zajmuje się od blisko miesiąca, kiedy to policjanci w samochodzie należącym do firmy odkryli dziewięć martwych krów. 15 pozostałych sztuk bydła było w złym stanie. Uśpiono je. Policja i służby weterynaryjne przeszukały zakłady właściciela ubojni. Pod stacją diagnostyczną znaleziono samochód – chłodnię z 18 tonami mięsa, które oddano do utylizacji, bo nie było badane weterynaryjne.

Na początku kwietnia w ubojnie odnaleziono kolejne 100 ton mięsa. Było w ukrytej chłodni. Próbki z niego są wciąż badane.

Właścicielowi ubojni 43-letniemu Piotrowi M. prokuratura postawiła zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Za co grozi kara do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna został aresztowany, ale sąd zgodził się zamienić areszt na dozór po wpłaceniu kaucji 150 tys. zł. I tak też się stało. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję sądu. Ten dopiero w maju rozpatrzy jej zażalenie.