Gdy rodzice się kłócą przy dzieciach

Trzynastoletni Antek zabił nożem swojego tatę - policjanta.

Publikacja: 05.05.2013 13:00

Gdy rodzice się kłócą przy dzieciach

Foto: Uważam Rze, Kamila Kamińska

Do dzieci podszedł wędkarz, zobaczył, że za kierownicą audi w nienaturalnej pozycji siedzi mężczyzna. Zbliżył się do samochodu i zobaczył krew. Z innymi przechodniami wyciągnął kierowcę z auta, na alejkę. Ludzie, którzy liczyli na to, że spokojnie spędzą popołudnie nad zalewem, stali się ratownikami. Próbowali reanimować mężczyznę. Lekarz pogotowia, które przyjechało na miejsce, stwierdził jednak zgon.

Śmiertelny cios był tylko jeden. Dużym kuchennym nożem zadał go 13-letni Antoni K. Nóż wbił w klatkę piersiową, blisko serca. Nastolatek zabił swojego ojca, 39- letniego Tomasza K., policjanta. Kiedy na miejscu zjawiła się policja, trzynastolatek spokojnie czekał. Młodszym rodzeństwem zaopiekowała się matka, która przyjechała na miejsce zabójstwa. Antka policjanci zabrali do radiowozu. Najpierw trafił do komendy policji. Potem został odwieziony do Policyjnej Izby Dziecka w Łodzi. Z uwagi na jego młody wiek policja nawet nie mogła go przesłuchać. Zrobił to dopiero następnego dnia wieczorem sąd rodzinny w Opocznie. Przesłuchanie trwało cztery godziny. Sąd nie ujawnia treści wyjaśnień składanych przez Antka. Chłopak na trzy miesiące został umieszczony w schronisku dla nieletnich.

Sierżant sztabowy Tomasz K. do policji został przyjęty w 2004 r. Pracował w Komendzie Powiatowej w Opocznie w patrolówce. Mieszkańcy Opoczna są w szoku. Z

astanawiają się, dlaczego 13- latek zabił swojego ojca. Tym bardziej, że chłopak cieszył się w gimnazjum bardzo dobrą opinią.

Chłopak prawdopodobnie zaplanował zabójstwo, zabrał bowiem z sobą nóż kuchenny. - To on zainicjował spotkanie i umówił się z ojcem - przyznaje Joanna Kącka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Bliscy K. przypuszczają, że przyczyna rodzinnej tragedii tkwi w rozwodzie rodziców. Małżeństwo K. rozpadło się dwa lata temu. - Być może rodzice popełnili błąd, bo nie ukrywali animozji, kłócili się i wylewali wzajemne żale w obecności dzieci - opowiada nasz rozmówca.

Nastolatek dorastał w trudnej atmosferze. - Stracił już rodzinę, teraz być może bał się utraty domu. Tego, że wylądują na bruku - opowiada osoba znająca kulisy postępowania.

Niebawem miała się odbyć rozprawa majątkowa. Chodziło o ustalenie wspólnych zobowiązań byłych małżonków, bo rodzina była bardzo zadłużona.

Do dzieci podszedł wędkarz, zobaczył, że za kierownicą audi w nienaturalnej pozycji siedzi mężczyzna. Zbliżył się do samochodu i zobaczył krew. Z innymi przechodniami wyciągnął kierowcę z auta, na alejkę. Ludzie, którzy liczyli na to, że spokojnie spędzą popołudnie nad zalewem, stali się ratownikami. Próbowali reanimować mężczyznę. Lekarz pogotowia, które przyjechało na miejsce, stwierdził jednak zgon.

Śmiertelny cios był tylko jeden. Dużym kuchennym nożem zadał go 13-letni Antoni K. Nóż wbił w klatkę piersiową, blisko serca. Nastolatek zabił swojego ojca, 39- letniego Tomasza K., policjanta. Kiedy na miejscu zjawiła się policja, trzynastolatek spokojnie czekał. Młodszym rodzeństwem zaopiekowała się matka, która przyjechała na miejsce zabójstwa. Antka policjanci zabrali do radiowozu. Najpierw trafił do komendy policji. Potem został odwieziony do Policyjnej Izby Dziecka w Łodzi. Z uwagi na jego młody wiek policja nawet nie mogła go przesłuchać. Zrobił to dopiero następnego dnia wieczorem sąd rodzinny w Opocznie. Przesłuchanie trwało cztery godziny. Sąd nie ujawnia treści wyjaśnień składanych przez Antka. Chłopak na trzy miesiące został umieszczony w schronisku dla nieletnich.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA