Ani śladu po pożyczce Serafina

Zadłużony po uszy szef kółek pożyczał swojemu związkowi 2,3 mln zł – nie wiadomo kiedy i czy w ogóle

Aktualizacja: 22.05.2013 11:25 Publikacja: 22.05.2013 03:49

Władysław Serafin

Władysław Serafin

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

W sierpniu ubiegłego roku na posiedzeniu prezydium związku Władysław Serafin oznajmił, że Krajowy Związek Kółek i Organizacji Rolniczych, którym kieruje od 14 lat, jest mu winny 2,3 mln zł, z odsetkami niemal 3 mln zł, tytułem pożyczek, których udzielał zadłużonemu związkowi.

Skąd tak wysoka suma? – Tego nie wiemy, bo do marca tego roku nie chciał nam pokazać żadnego dokumentu, który by to uprawdopodobnił. Nie zgadzał się też na zewnętrzny audyt – mówi Krzysztof Banasiak, członek zarządu kółek.

To m.in. Banasiak kilka miesięcy temu prosił w pismach do ministra rolnictwa Stanisława Kalemby, by ten skontrolował, na co idzie dotacja celowa na organizację w Brukseli i dlaczego m.in. setki tysięcy złotych szły na prywatne konta Serafina.

Pożyczka z 2008 r. została zgłoszona u notariusza i w skarbówce dopiero w tym roku

W 2011 r. na konto Władysława Serafina przelano 608 tys. zł, w 2010 r. – 650 tys. zł, w 2008 r. – 800 tys. zł, w 2009 r. – 100 tys. zł. Zwrócenie kwot następowało dopiero po ponad dziewięciu miesiącach. Przelewy przychodziły z prywatnych kont ze środków niewiadomego pochodzenia, m.in. – jak ustaliła „Rz" – od sponsorów związku.

Skąd Władysław Serafin, rolnik spod Kłobucka niedaleko Częstochowy, miał te miliony, którymi dotował związek?

„Rz" dotarła do jego archiwalnych oświadczeń majątkowych: od 2003 do 2006 r. był radnym powiatowym w Kłobucku. Nie wykazywał żadnych oszczędności, miał zajęcia komornicze na kilkadziesiąt tysięcy złotych i kredyty na ćwierć miliona złotych. Posiadał też ziemię (każdego roku podawał inny areał). Jako prezes kółek zarabiał rocznie ok. 100–130 tys. zł.

W 2010 r. został radnym Sejmiku Województwa Śląskiego (jest nim do dziś). Wykazał tylko 10 tys. zł oszczędności i kredyty konsumpcyjne (w SKOK i PKO) na ponad 1,5 mln zł! Co najdziwniejsze, rok później w oświadczeniu za 2011 r. został mu tylko kredyt konsumpcyjny na 180 tys. zł oraz hipoteczny na 140 tys. zł. Nie wykazał w żadnym punkcie, że otrzymał darowiznę, spadek lub miał ogromne wynagrodzenie.

Zadłużony po uszy Serafin w 2008 r. stał się – na chwilę – milionerem (nie pełnił funkcji publicznych, więc nie składał oświadczeń majątkowych). W 2008 r. 1,7 hektara z części rodzinnej rolniczej ziemi w Brześciach (gmina Góra Kalwaria pod Warszawą) za 3,5 mln zł sprzedał, jak twierdzi, Janowi Wejchertowi, bo ten chciał wybudować tam pole golfowe. Połowę, jak zapewnia „Rz", pożyczył związkowi. Umowa powinna mieć załącznik, na jakie zobowiązania poszły te pieniądze, ale go nie ma. Serafin nie pokazał ich nawet kontrolerom ministerstwa.

Zakup gruntu potwierdza nam Emilia Ordon, rzeczniczka koncernu ITI. – Kupującym była spółka Wejchert Golf Club sp. z o.o. Umowa przeniesienia własności nieruchomości została zawarta 27.03.2008 r. – odpowiada „Rz".

Czy faktycznie część tych pieniędzy, a dokładnie 1 747 695,61 zł pożyczył kierowanemu przez siebie związkowi? Nie wiadomo. Nie ma takich dowodów – twierdzą członkowie prezydium związku. Umowę z 2008 r. parafowano notarialnie dopiero w lutym tego roku. W dodatku już 13 listopada 2008 r. z konta krajowego związku na prywatne konto Serafina poszło pół miliona złotych, dzień później kolejne 300 tys. zł.

Władysław Serafin choć twierdzi, że związek jest mu winny blisko 3 mln zł, nie wykazuje tych kwot w oświadczeniach.

– Toczy się śledztwo sprawdzające w tej sprawie – mówi prok. Elżbieta Mizeracka z katowickiej prokuratury.

Sam Serafin w rozmowie z „Rz" zapewnia, że przez wiele lat finansowo wspierał kółka z własnych pieniędzy. – Część poszła na na zapłatę zobowiązań za organizację Kongresu Światowego w 2008 r. Nie dostałem od ministra Sawickiego złamanego grosza. Musiałem ratować ten blamaż – utyskuje.

Są dowody, że w 2009 r. także 300 tys. zł dotacji celowej na przedstawicielstwo związku w Brukseli poszło na zapłatę długów za tamten kongres.

Potwierdza, że dopiero w lutym zgłosił umowę z 2008 r. w skarbówce. I że musi zapłacić od tego 30 tys. zł podatku i 18 tys. zł odsetek. Ale raczej na papierze.

Zobowiązania podatkowe  przedawniają się po pięciu latach. Najprawdopodobniej Serafin nie zapłaci ani złotówki fiskusowi.

Jako skarbnik wiedziałbym o pożyczce od szefa kółek

Rozmowa dla „Rzeczpospolitej" | Bogusław Włodarczyk skarbnik Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych i członek jego zarządu od 1990 r.

Minister Stanisław Kalemba po naszych publikacjach powiedział, że to, iż Serafin przelewał sobie na prywatne konto publiczne środki, to nie powód, by zawiadamiać prokuraturę. Każdy może sobie dowolnie przelewać dotacje na własne konto?

Bogusław Włodarczyk:

Tak to zrozumiałem i zdumiało mnie to ogromnie. Poproszę ministra Kalembę o udostępnienie mi tego rozporządzenia o rozdysponowywaniu dotacji celowych, żeby każdy mógł przelewać sobie środki publiczne na swoje konta i korzystać do woli. Dlaczego ma z tego przywileju czerpać tylko Serafin?

Przecież dotacja może iść na ściśle określony cel. Inaczej to złamanie ustawy o finansach publicznych i prokurator.

Mało tego, Krajowa Rada Izb Rolniczych, która te dotacje dzieli, zapytała o zasady ministra finansów. Ocena była jednoznaczna – nie wolno ich sobie brać na inne cele niż te wpisane w umowie. Przesłaliśmy to kilka miesięcy temu ministrowi rolnictwa.

Ile Władysław Serafin pożyczył związkowi?

Pan Serafin twierdzi, że 2,7 mln zł, ale ja na to nie widziałem żadnych dowodów. Osobiście nie miałem żadnego przelewu na konto związku od pana Serafina z tytułem „udzielona pożyczka". A raczej jako skarbnik bym wiedział.

Dlaczego nie odwołacie Serafina z funkcji prezesa?

Nigdy nie był postawiony wniosek formalny. Najpierw domagamy się jawności finansowej w związku.

W jakiej sytuacji finansowej jest największa organizacja rolników w Polsce?

Związek ma między 20 a 40 mln zł długów. Nikt tego dokładnie nie sprawdzał. Mimo naszych wielokrotnych próśb w związku nie dokonano audytu ani badania bilansu, związek nie był też kontrolowany przez Krajową Radę Spółdzielczą.

—rozmawiała Izabela Kacprzak

Działaczom PSL wolno więcej?

W sierpniu ubiegłego roku na posiedzeniu prezydium związku Władysław Serafin oznajmił, że Krajowy Związek Kółek i Organizacji Rolniczych, którym kieruje od 14 lat, jest mu winny 2,3 mln zł, z odsetkami niemal 3 mln zł, tytułem pożyczek, których udzielał zadłużonemu związkowi.

Skąd tak wysoka suma? – Tego nie wiemy, bo do marca tego roku nie chciał nam pokazać żadnego dokumentu, który by to uprawdopodobnił. Nie zgadzał się też na zewnętrzny audyt – mówi Krzysztof Banasiak, członek zarządu kółek.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo