Reporterzy opisują precyzyjnie przemiany dnia współczesnego. To jest potrzebne. Ja zajmuję się czym innym: szukam w Afryce tego, co trwałe, niezmienne. Bliski jest mi Sebastiao Salgado (brazylijski fotograf – przyp. red.) poprzez swój projekt „Genesis", gdzie próbuje odnaleźć we współczesnym świecie ludzi i miejsca pierwotne. Salgado jest tam, mówiąc górnolotnie, bogiem spoglądającym po raz pierwszy na stworzony przez siebie raj. Jego książka jest dla mnie ważnym doświadczeniem. Należę do osób zanurzonych w tym, co było. I Afryka, choć oczywiście się zmienia, wciąż jest miejscem dla ludzi o nostalgicznej wrażliwości.
Jak przygotować się do pierwszej podróży do Afryki?
Na początek radzę sięgnąć po książkę „African Ceremonies" Angeli Fisher i Carol Beckwith. I oczywiście koniecznie „Heban" Ryszarda Kapuścińskiego. Ma ze 300 str., a zatem nawet on nie był w stanie opowiedzieć o Afryce jednym zdaniem.
A gdyby opisać ją kilkoma zdaniami?
Afryka to ogromne przestrzenie, które rozciągają się od Arabii przez chrześcijańskie tysiącletnie tradycje Etiopii, nieprzebyte dżungle Konga aż po sawanny Afryki Wschodniej, ten „pejzaż ze snu". To bezkres pustyń Namibii, kulturowy tygiel Zatoki Gwinejskiej. To plemiona południowej Etiopii i Sudanu, nieomal nietknięte przez globalizację, a z drugiej strony RPA, gdzie żyje plemię afrykańskie o europejskim rodowodzie, Afrykanerzy, w kraju wpółeuropejskim. W niepoliczalnej różnorodności krajobrazów, w bagnach, śniegach, piaskach, dżunglach, stepach, skałach brzmi półtora tysiąca języków. Spotyka się, nie zawsze w przyjaźni, mnogość kultur, wierzeń, zwyczajów. Nie można Afryki podsumować jednym akapitem. Afryka po tylu latach pozostaje dla mnie najbardziej zawiłą i nieprzeniknioną, kuszącą, a zarazem obcą planetą. Tajemnicą.
Dla „Sukcesu” rozmowę przeprowadziła Barbara Jagas