Niesiołowski był gościem Moniki Olejnik w Radiu Zet. Prowadząca zacytowała mu fragmenty rozmowy metropolity krakowskiego z tygodnikiem "Do Rzeczy".
- Widzę, że wiele osób jest tym już autentycznie zmęczonych. Jednak chcielibyśmy znać prawdę. Minęły ponad trzy lata, a odpowiedzi na pytanie, czemu wrak samolotu do tej pory nie wrócił do Polski, wciąż nie ma. Nie pojmuję, dlaczego Rosja nie wydała samolotu - powiedział kardynał, choć zastrzegł, że nie chce odnosić się do samej sprawy katastrofy smoleńskiej. Stwierdził, że nie chce zajmować stanowiska w sporze, który jest przedmiotem politycznych kontrowersji.
Tę wypowiedź zacytowała Niesiołowskiemu Olejnik.
- Kard. Dziwisz niech się zastanowi, jak naprawić skutki swojej fatalnej decyzji o tym, że Lech Kaczyński leży na Wawelu, najgorszy prezydent po 1989 roku... Na ten temat powinien się wypowiedzieć! O Smoleńsku niech w ogóle nie mówi, a przynajmniej nie poucza! Wiele osób nie chodzi na Wawel z powodu jego decyzji! - zbulwersował się Niesiołowski.
Olejnik przypomniała mu, że z relacji kardynała wynika, że w podjęciu decyzji uczestniczył m.in. ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. - Połączyłem się z Bronisławem Komorowskim, który wówczas jako marszałek Sejmu pełnił obowiązki głowy państwa. Rozmawiałem też z ministrem Michałem Bonim. Nie wyrażali żadnego sprzeciwu - relacjonował kard. Dziwisz. Mieli obiecać zabezpieczenie pogrzebu i zaakceptować decyzję rodziny.