- Trwa właśnie przesłuchanie podejrzanego – mówi rp.pl Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Robert K. został zatrzymany we wtorek wieczorem w pubie w centrum miasta. Grał tam na automatach. – To było zaledwie trzy godziny po napadzie na pobliski mały bank spółdzielczy. Zamaskowany napastnik wszedł do placówki w której były dwie kasjerki oraz klient. – Jednej z kobiet przystawił broń do skroni i zażądał pieniędzy – opowiada prok. Kopania.
Pracownica banku wydała pieniądze. Bała się o swoje życie. Przestępca ukradł ponad 18 tys. zł i spokojnie sobie wyszedł. Wmieszał się w tłum. – Mimo stresu związanego z napadem kobiety zapamiętały, że mężczyzna był wcześniej w placówce. Pytał o kredyt. Nagrały go bankowe kamery, a także miejski monitoring – opowiada prok. Kopania
Po zgłoszeniu o napadzie policjanci e przystąpili do działań. Na miejsce wysłano patrole z psami, które podjęły trop. Portret pamięciowy napastnika trafił do jednostek policji. Po trzech godzinach kilku funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego w pubie niedaleko okradzionego banku. Grał na automatach do gier losowych. Odpowiadał rysopisowi. Mężczyzna został zatrzymany.
Przeszukano jego mieszkanie. Znaleziono w nim kurtkę, w którą prawdopodobnie był ubrany podczas napadu. Udało się odzyskać większość skradzionej gotówki, kilkanaście tysięcy złotych. Okazało się, że część skradzionych banknotów była bowiem odnotowana w placówce bankowej.