Jak donosi radio RMF FM, ustawa o przymusowym leczeniu groźnych, niezresocjalizowanych przestępców, którzy wyjdą w tym roku na wolność, nie zdąży wejść w życie na czas, by objąć swoim działaniem pierwszego z kilkunastu takich przestępców, czterokrotnego zabójcy Mariusza Trynkiewicza, który ma wyjść z więzienia już w lutym. Tymczasem przez opieszałość kancelarii premiera, podpisana przez prezydenta 13. grudnia ustawa została opublikowana dopiero wczoraj, co - według dziennikarzy radia - ma nie dać dość czasu, aby zastosować ją w przypadku Trynkiewicza.

Odchodzący rzecznik rządu Paweł Graś przyznał w porannym wywiadzie w RMF FM, że jest zaskoczony sytuacją.

- To jest dla mnie nowa sprawa - dowiedziałem się o niej dzisiejszego poranka. Sprawdzimy. Najważniejsze w tej sprawie jest to, że ta ustawa w ogóle się pojawiała, że ta ustawa jest - powiedział Graś, który ma pozostać w KPRM i odpowiadać m.in. za kontakty z parlamentem.

Graś przypomniał jednocześnie, że samo wejście ustawy budziło kontrowersje. - Pamiętamy, jakie towarzyszyły wątpliwości i różnego rodzaju opinie pomysłowi i samemu faktowi tej ustawy - zaznaczył.

Ustawa była ostro krytykowana przez prawników i organizacje praw człowieka, którzy zarzucali jej niekonstytucyjność oraz stwarzanie możliwości do przyszłych nadużyć władzy. Celem prawa była ochrona przed kilkunastoma groźnymi przestępcami, którym w 1989 roku zamieniono karę śmierci na 25 lat więzienia, a wobec których są podejrzenia, że mogą wrócić do popełniania zbrodni.