Minister spraw zagranicznych był pytany w poniedziałek w RMF FM o organizację obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej 8 maja na Westerplatte. Schetyna na pytanie o to, czy organizacja takich uroczystości będzie postrzegana jako alternatywa dla uroczystości w Moskwie, które odbywają się 9 maja, powiedział: "To nie jest naturalne, że obchody zakończenia wojny organizuje się tam, gdzie ta wojna się rozpoczęła. Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem, gdzie czci się zakończenie działań wojennych, a nie np. Londyn czy Berlin, co byłoby jeszcze bardziej naturalne". Wypowiedź Schetyny dla RMF wywołała ostrą reakcję Rosji.

Doradca prezydencki Tomasz Nałęcz pytany dziś w RMF o interpretację słów Grzegorza Schetyny stwierdził: "Schetyna mówi tylko tyle, że niech sobie Putin z żołnierzami, którzy zajęli Krym świętuje rok 1945 wielką paradą militarną, ale tak jak proponuje Bronisław Komorowski, my, Europejczycy, spotkajmy się w Gdańsku".

Na pytanie Konrada Piaseckiego o to, że "kiedy Schetyna bije w tę klatkę z Rosjanami, pan bije brawo?" doradca prezydenta powiedział: - Schetyna broni polskiej, narodowej historii przed imperialną, rosyjską wersją historii. Zresztą formułowaną wbrew faktom - przyznał Nałęcz i dodał, że - jego zdaniem - Schetyna broni jej "jako Polak i jako człowiek, który zna polską historię i który nigdy nie zgodzi się na to, żeby w żołnierzach Stalina widzieć nie tylko żołnierzy przepędzających hitlerowskich najeźdźców, ale wyzwolicieli Polski".

Spytany o to, czy szef MSZ ma w tej obronie pełne wsparcie prezydenta Nałęcz odpowiedział: "Ma pełne wsparcie każdego polskiego historyka. Tak się składa, że prezydent jest historykiem".

Doradca prezydencki zaznaczył jednak, że Bronisław Komorowski nie wspiera szefa MSZ w historycznych sporach z Rosjanami. - Jeżeli chodzi o tę wypowiedź sprzed Auschwitz, to prezydent nie ukrywał, że być może jedno słowo było powiedziane za dużo, albo za mało. Prezydent "cieniował", był bardziej subtelny, jeżeli chodzi o tę ukraińskość tych dywizji i armii, które na południu polski nacierały na hitlerowców. To nie jest tak, że prezydent broni każdego przecinka pana Schetyny - powiedział Nałęcz.