- Pełnej kwoty jeszcze nie znamy. Jest ona dopiero liczona. Mężczyzna zebrał pieniądze z ponad dwudziestu punktów w mieście – tłumaczy nam jeden z oficerów Komendy Stołecznej Policji.
Po zakończeniu pracy w środę konwojent nie zgłosił się do firmy i nie rozliczył się z odebranej gotówki. Więc jej dyrekcja powiadomiła policję, która rozpoczęła poszukiwania mężczyzny.
Zaginął też jego samochód służbowy, ale ten funkcjonariusze szybko odnaleźli na terenie parkingu przy jednej z galerii handlowych na warszawskiej Ochocie. W aucie był system GPS, ale pieniędzy, ani ochroniarza w nim już nie było.
Jak to możliwe, że mężczyzna mógł tak łatwo zniknąć z tak dużą gotówką? - Sam odbierał te pieniądze – tłumaczy policjant.
Teraz funkcjonariusze sprawdzają, czy firma ochroniarska nie złamała procedur konwojowania dużych kwot.