Do wyborów parlamentarnych zostało dwa i pół tygodnia. Prawo i Sprawiedliwość zdominowało polityczną konkurencję, ale prawdopodobnie nie na tyle, by móc samodzielnie rządzić. A dla Jarosława Kaczyńskiego liczy się tylko to. W przeszłości koalicyjne układy z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin nie skończyły się dla PiS dobrze. I po dwóch latach musiało oddać ster władzy.
Prezes Kaczyński jest w stanie poświęcić wiele, żeby jego partia zdobyła władzę i większość absolutną w Sejmie. Poświęcił własne premierostwo. Przynajmniej na jakiś czas. Jeszcze kilka miesięcy temu to on był kandydatem PiS na premiera. Potwierdzali to w wywiadach prominentni politycy PiS jego formacji. Choćby Joachim Brudziński czy nawet obecna kandydatka na premiera Beata Szydło. Okazało się, że zwycięstwo Andrzeja Dudy – wcześniej polityka z trzeciego szeregu – dało PiS nową energię przed wyborami parlamentarnymi. To dlatego Jarosław Kaczyński postanowił pójść podobnym tropem i postawił na osobę niezgraną medialnie, niewzbudzającą negatywnych emocji ani też nienależącą do partyjnych jastrzębi.
Kandydatka nie wzbudza emocji
Beata Szydło jest politykiem, który niezbyt liczy się w PiS, czego dowodem był chociażby brak wpływu na układanie list wyborczych. Wystawienie osoby, która była partyjnym ekspertem gospodarczym partii, ale mylącym spadek bezrobocia z PKB, nieznającym podstawowych cen produktów spożywczych i daty przyjęcia Polski do UE, mówiącej o Ślązakach jako o narodzie, okazało się zabiegiem ryzykownym. To drobne wpadki. Nie dyskredytują one kandydatki PiS na premiera, ale trudno sobie wyobrazić, żeby przytrafiły się Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Szydło nie jest również politykiem elektryzującym wyborców tak jak Kaczyński. Kolejne jej wywiady czy wypowiedzi wzbudzają coraz mniejsze zainteresowanie wyborców i mediów. Wystąpienia wyglądają jak specjalnie przygotowane pod kolejne wyborcze spoty i są raczej komentarzem do bieżących wydarzeń. To, co było dobre na początku kampanii – czyli powtórzenie schematu z Dudą – dzisiaj powoli się wypala. Szydło nie ma umiejętności wiecowych Dudy, brakuje jej charyzmy Kaczyńskiego i nieprzewidywalności Antoniego Macierewicza. Nie pociąga za sobą tłumów, a przede wszystkim brakuje jej decyzyjności.
Liderzy rozochoceni sondażami
Ów brak decyzyjności i sterowalność z tylnego siedzenia przykleiły się do Beaty Szydło, której niepewny los jako kandydatki na premiera potwierdził sam prezes Kaczyński, warunkując jej premierostwo od jakości rządzenia. Prezes nie dodał tylko, czy to on będzie oceniał Szydło czy Polacy.