– W polityce liczy się nazwisko. Przeciętny wyborca nie zwraca uwagi na imię – czy to ten czy inny Tusk albo Marcinkiewicz. Dlatego właśnie partie starają się, by na ich listach tacy ludzie się znaleźli. Bo to im da głosy – tłumaczy ten fenomen prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Popularność w ostatnich miesiącach zdobyła Barbara Nowacka, córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, liderka Zjednoczonej Lewicy. Jest jedynką w Warszawie.
Nowacka przyznaje, że jej tragicznie zmarła mama miała fundamentalny wpływ na jej zaangażowanie polityczne. Wspomina, że od kiedy pamięta, u niej w domu dużo mówiło się o polityce. – Rodzice wraz ze znajomymi, którzy nas odwiedzali, często zastanawiali się, jak powinno się działać, by pomóc innym. Widziałam na własne oczy, jak rodzi się społeczeństwo obywatelskie – opowiada.
Podkreśla jednak, że mając matkę, która była znaną działaczką, widziała doskonale, jak wygląda ciemna strona polityki. – Rozumiałam, że to nie jest praca, która daje blichtr i splendor. Gdybym tego chciała w życiu, nie poszłabym na studia techniczne, a zajęła się pracą w mediach – przyznaje. Nowacka jest informatykiem, a gdy była nastolatką, brała udział w realizacji popularnego programu telewizyjnego „5-10-15." – Nauczyłam się jednak, jak wiele radości daje wypracowana w Sejmie przez jednostkę zmiana, która powoduje, że życie znacznej części społeczeństwa się poprawia. I właśnie takie sukcesy mnie cieszą – tłumaczy.
W Krakowie jedynką z list PiS jest Małgorzata Wassermann, córka tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna. – Samodzielnie i w pełni świadomie podjęłam taką decyzję. Na płaszczyźnie prawnej współpracuję z kierownictwem PiS od dłuższego czasu. Pojawiła się propozycja startu, a ja zadeklarowałam taką gotowość i kandyduję – mówiła w wywiadzie dla portalu lovekrakow.pl.
W Krakowie PiS wystawił na senatora Marka Pęka, syna Bogdana Pęka, którego zdjęcia, na których leży na korytarzu w hotelu sejmowym, obiegły media. PiS nie wystawił go na listach, a jego miejsce zajął syn.
Pęk junior nie jest jednak zbyt popularny. Jego profil na FB polubiło zaledwie 111 osób. Był asystentem prawnym posłów na Sejm RP i posłów do Parlamentu Europejskiego. Startował też w wyborach samorządowych, ale się nie dostał. – Zdobył bardzo dużo głosów – zapewnia poseł Andrzej Adamczyk, pełnomocnik partii w okręgu krakowskim.