Trzy lata temu małżeństwo złożyło w jednym z banków wniosek o kredyt. Wśród przedstawionych dokumentów były zaświadczenia, z których wynikało, że prowadzona przez nich firma świetnie prosperuje. W rzeczywistości prowadzona przez nich firma nie deklarowała w urzędzie skarbowym żadnych dochodów.

Przedstawiciele banku nie sprawdził zaświadczeń i udzielił kredytu na 500 tysięcy złotych. Kobieta za te pieniądze kupiła mężowi Lamborghini Gallardo. Kobieta tłumaczy, że nie miała zamiaru wyłudzić pieniędzy, gdyż miesięczne raty w wysokości 11 tysięcy złotych były przez nią spłacane. Innego zdania są przedstawiciele banku. Grażyna D. nie przyznaje się do winy

Kobieta próbowała uzyskać również następny kredyt. Na podstawie tych samych dokumentów wnioskowała o udzielenie pożyczki na zakup dwóch kolejnych luksusowych samochodów. Kobieta chciała kupić warte niemal 800 tysięcy złotych Ferrari i Bentleya, którego wyceniono na ponad 300 tysięcy złotych. Przedstawiciele banki nie rozumieli, czemu firmie zajmującej się biomasą potrzebne są trzy luksusowe samochody.

Gdy małżeństwo zaczęło zalegać z ratami, bank zgłosił sprawę do prokuratury. Śledztwo wykazało, że para sprzedała udziały w swojej firmie. Para w ten sposób tłumaczyła swoje problemy finansowe. 

Kobieta wytłumaczyła, że jej małżonek chciał mieć "fajny samochód". Za oszustwa grozi im do 8 lat więzienia.