To przez telefon Michała D. – wysokiego urzędnika warszawskiego ratusza, byłego szefa stołecznej policji, którego rozpracowywało CBA, natrafiono dwa lata temu na sprawę esemesów prok. Ewy Wrzosek i podpięto ją pod kontrolę operacyjną. „Rzeczpospolita” odsłania kulisy sprawy, za którą szczecińska prokuratura chce zabrać jej immunitet i oskarżyć o ujawnienie tajemnicy śledztwa.
Wiedza z telefonu Michała D.
„Sprawa Wrzosek” to odprysk wielowątkowego śledztwa dotyczącego „afery polickiej” – chodzi o przekroczenie uprawnień przez byłych członków zarządu Zakładów Chemicznych Police (należą do Grupy Azoty) przy zakupie akcji senegalskiej spółki. Zarzuty ma już 26 osób.
Czytaj więcej
Prokurator Ewa Wrzosek otrzymała w piątek rano oficjalne pismo, z którego wynika, że została zawieszona na pół roku. Dokument datowany jest na czwartek 1 grudnia - informuje tvn24.pl.
W efekcie szeroko zakrojonej kontroli operacyjnej (podsłuchów) natrafiono także na wątek korupcyjny. Ponad dwa lata temu funkcjonariusze CBA przeszukali kilka adresów w Warszawie i Poznaniu. Weszli także m.in. do byłego funkcjonariusza ABW, ekspolicjanta i przedsiębiorcy, a także do dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy Michała D. – zabrano mu telefon.
Prokuratura twierdzi, że kiedy D. się zorientował, że w ratuszu jest CBA, usiłował wykasować zawartość telefonu, co uchwyciły tamtejsze kamery monitoringu.
Prok. Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, potwierdza „Rzeczpospolitej": – Sytuacja dotycząca próby zniszczenia danych miała miejsce w październiku 2020 roku, wtedy telefon Michała D. został zabezpieczony.
To esemesy w telefonie D. z czerwca 2020 r. naprowadziły śledczych na trop jego bliskiej znajomej Ewy Wrzosek i jej koleżanki, Małgorzaty M., wiceszefowej prokuratury rejonowej na warszawskim Żoliborzu. D. prosił Wrzosek, by się dowiedziała, co wykryto w krwi sprawcy głośnego wtedy wypadku autobusu na moście Grota-Roweckiego (prowadził po narkotykach). Był to czas gorącej kampanii prezydenckiej, w której przeciwko Andrzejowi Dudzie stanął prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Według prokuratury prok. Wrzosek zdobyła te informacje u Małgorzaty M. i przekazała je D. Udostępnianie osobom trzecim wiedzy z toczących się postępowań jest karalne, stąd zamiar postawienia obu śledczym zarzutów (gdy Sąd Najwyższy uchyli im immunitety).
Już w październiku 2020 r. prokuratorzy znali treść esemesów między Michałem D. a Ewą Wrzosek. Czy wtedy wystąpili o kontrolę operacyjną, która także ją objęła? – nie zdradzają. Taktyka śledztwa na to wskazuje.
Czytaj więcej
Sprawę poważnych zarzutów wobec prokurator Ewy Wrzosek byłoby łatwiej wyjaśniać gdyby nie wiszący nad wszystkim cień systemu Pegasus i smak owoców z zatrutego drzewa.
Bohaterka mediów
Rok temu prok. Wrzosek ujawniła, że jej telefon był inwigilowany systemem Pegasus – co jak ustalił Citizen Lab miało miejsce sześciokrotnie – w okresie od czerwca do września 2021 r. Wrzosek sugerowała, że to przez śledztwo w sprawie tzw. wyborów kopertowych. Jednak nie zgadzają się daty – bo to śledztwo wszczęto i umorzono w kwietniu 2020 r. – a domniemana inwigilacja Pegasusem miała miejsce ponad rok później.
Kiedy pytaliśmy o to Prokuraturę Krajową w marcu br. uzyskaliśmy jedynie informacje, że wobec prok. Wrzosek „prowadzone są cztery sprawy dyscyplinarne. Trzy znajdują się na etapie postępowania przed właściwym sądem dyscyplinarnym”. Dotyczą „bezczynności w nadzorowanych postępowaniach, uchybienia godności urzędu, a także niezłożenia oświadczenia wymaganego przepisami ustawy – Prawo o prokuraturze”. Kontroli operacyjnej do takich spraw założyć nie można.
Czytaj więcej
Zarząd Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia oczekuje od prokurator Ewy Wrzosek zajęcia i przekazania stanowiska w kwestii zarzucanych jej działań.
Czy Pegasus mógł być zastosowany do śledztwa szczecińskiej prokuratury, by odczytać korespondencję z Michałem D.? To sugeruje sama Wrzosek, która zaprzecza, by wysyłała do niego esemesy, i (w rozmowie z TVN 24) twierdzi, że Pegasus potrafi przejąć kontrolę nad telefonem. Ale jak ustaliliśmy, prokuratura ma opinie biegłych wykluczające ingerencję w treść esemesów. Znajdują się one w materiałach niejawnych (stenogramach z podsłuchów) złożonych do Sądu Najwyższego wraz z wnioskiem o uchylenie prokuratorkom immunitetu.
W sprawie zastanawiające jest to, dlaczego szczecińska prokuratura czekała aż dwa lata, skoro materiały miała już w jesienią 2020 r.?
Prok. Lorenc tłumaczy nam, że tak długo rozpracowywano ten wątek, a esemesy to tylko jedne z dowodów. – Jesteśmy pewni co do autentyczności wpisów. Każdy ślad elektroniczny pozostawia swoje miejsce w dwóch źródłach, i to zostało zweryfikowane na wszelkie sposoby również po to, żeby uniknąć ewentualnych zarzutów o manipulację. Materiał badali biegli, jest autentyczny – podkreśla prok. Lorenc. I dodaje: – Prokuratura ma świadomość, że gdyby o się kazało, że wiadomości, które przesyłała pani prokurator, były w jakikolwiek sposób zmanipulowane, to byłby ogromny blamaż prokuratury i oznaczałby konieczność wypłaty odszkodowań, procesy – zaznacza prokurator Lorenc.