– Na wrzesień planujemy protest. Będzie miał charakter centralny, czyli przyjedziemy do Warszawy. Będą też plakaty i flagi na stacjach. Nie chcemy póki co zamykać naszych punktów, bo mogłoby to doprowadzić do obniżenia bezpieczeństwa ruchu – mówi „Rzeczpospolitej” Marcin Barankiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Jego zdaniem sytuacja w branży jest tak zła, że grozi masowymi plajtami. Powód? Zbyt niskie stawki. – Stacje kontroli pojazdów to jedyna znana mi branża, która jest w potrzasku. Każdy inny przedsiębiorca, gdy przychody nie rekompensują kosztów, może przerzucić te drugie na klienta, podwyższając cenę. Przedsiębiorcy prowadzący stacje takich możliwości nie mają, bo ceny są ustalane urzędowo – mówi.