Nie, on nie wspiera Putina w takim stopniu, jak robią to inni przywódcy UE. Miał wiele niefortunnych wypowiedzi, którym nie towarzyszą konkretne działania. Rząd Orbána poparł sankcje przeciwko Rosji, więc poza jego retoryką – nic zdrożnego nie robi.
To nie Orbán utuczył Putina, to nie on go uzbroił i nie on budował mu gazociągi do Europy.
Czy jego wypowiedź, w której mówił, że Węgry kibicują w czasie wojny Węgrom, a nie Ukrainie czy Rosji, i to, że nie zgodził się na transport broni do Ukrainę przez Węgry, nie są godne potępienia?
To, że przywódca państwa kibicuje swojemu państwu, jest normalne. Nikt nie prosi Orbána, żeby puścił transport broni przez Węgry. Węgry nie są najistotniejszym państwem w rozgrywce między Rosją a Ukrainą. Wszystko, co można dostarczyć Ukrainie, przechodzi przez Polskę. Węgry przyjmują uchodźców z Ukrainy, chociaż w mniejszej skali niż Polska.
Nie ma pan nic do zarzucenia Orbánowi? To wciąż sojusznik PiS?
Z jego wieloma sądami się nie zgadzamy, ale rozumiemy jego sytuację i układy z Rosją. Węgry nie mają alternatywy dla importu rosyjskiego gazu. Rząd w Budapeszcie jest lojalnym partnerem UE i realizuje sankcje względem Rosji. Jednak Węgry jak inne państwa – a w szczególności Niemcy – nie chcą narzucić Rosji kolejnych sankcji. To nie Orbán utuczył Putina, to nie on go uzbroił i nie on budował mu gazociągi do Europy. Sankcje są teraz blokowane przez Niemców, Francuzów, Włochów, Holendrów i przez kilka innych państw. Nie ma co wieszać psów na Orbánie. Ponieważ jest politykiem konserwatywnym, jest wygodnym chłopcem do bicia dla europejskiej większości lewicowo-liberalnej.