Z Londynem łączyło nas kilka ważnych spraw: podejście do wolności gospodarczej, poważne traktowanie NATO, podobna ocena ryzyka ze strony Rosji. Głos Londynu – jednej z potężniejszych gospodarek na świecie – pozwalał też równoważyć niemieckie wpływy w Unii Europejskiej. Brytyjczycy byli również naszymi sojusznikami, jeśli chodzi o deregulacje Unii Europejskiej. Ich wyjście z UE oznacza, że Unia przez najbliższe lata zajmować się będzie sobą.
I dlatego – mimo tych wszystkich zagrożeń – warto zastanowić się, co teraz może zrobić Polska. Bez wątpienia paradoksalnie znaczenie naszego kraju może wzrosnąć. Ale warunkiem będzie to, by Warszawa aktywnie włączyła się w debatę o przyszłości Unii Europejskiej.
Do tego jednak trzeba zakopać topór wojenny z Brukselą. Jeśli nasz kraj będzie postrzegany, jako europejski maruder, z pewnością nie będziemy mieli wiele do powiedzenia.
Narzekać na wszechwładzę Brukseli i brak demokratycznego mandatu Komisji Europejskiej potrafi dziś każdy. Pytanie, jakie lekarstwo zaproponować Unii. Europejscy przywódcy muszą dziś rozwiązać kwadraturę koła, polegającą na tym, by zachować korzyści z integracji, a równocześnie tak zreformować UE, by ona przetrwała i zyskała społeczną akceptację, by antyeuropejskie ruchy nie wygrały w największych państwach Unii grzebiąc ideę zjednoczonej Europy. Byłoby to dla Polski gigantycznym zagrożeniem i wielkim prezentem dla Rosji. Musimy więc mieć realne pomysły i realny wpływ na debatę w UE. Jeśli jedyną propozycją Warszawa będzie szermowanie hasłem „suwerenności” dobrowolnie zejdziemy na margines.
Pamiętać trzeba, że sytuacja Polski jest zupełnie inna niż Wielkiej Brytanii. Członkostwo w UE jest nam potrzebne ze względu na nasze bezpieczeństwo, stabilność gospodarczą itd. Dlatego też polski rząd, podobnie jak opozycja, powinny się zastanowić nad tym, jak można wspólnie prowadzić politykę europejską. Można się nie zgadzać w poszczególnych sprawach, można dyskutować o didaskaliach, ale w sprawie najważniejszej – trwałości naszego członkostwa w UE, powinna panować zgoda.