Gross o Morawieckim: trzeba mieć świra

Przez tę ustawę Polacy próbują ukryć udział polskiego społeczeństwa w Zagładzie. To coś niesłychanego, jak Polsce ci faceci z PiS-u błyskawicznie zepsuli reputację - mówił Jan Tomasz Gross, profesor historii uniwersytetu w Princeton, w rozmowie ze Sławomirem Sierakowskim z "Krytyki politycznej".

Aktualizacja: 12.02.2018 11:27 Publikacja: 12.02.2018 09:41

Prof. Jan Tomasz Gross

Prof. Jan Tomasz Gross

Foto: materiały prasowe

Według Jana Tomasza Grossa, autora słynnej książki "Sąsiedzi" o mordzie w Jedwabnem, gdyby polski rząd miał zamiar penalizować używanie sformułowania "polskie obozy śmierci", to taki dokładnie zapis znalazłby się w ustawie o IPN.

Fakt, że się taki zapis w dokumencie nie znalazł, jest według Grossa dowodem na to, że rząd próbuje uniemożliwić dyskusję o Holokauście i współudziale w nim Polaków.

Według historyka, badania opinii publicznej wskazują, że większość Polaków jest zdania, iż podczas okupacji to Polacy ucierpieli bardziej niż Żydzi.

Tymczasem, jak twierdzi Gross, zarówno ani autorzy ustawy o IPN, ani żaden z polityków PiS nigdy nie przeczytał żadnego świadectwa polskiego Ocalonego.

- Tam w każdej relacji jest: zanim tym szczęśliwcom udało w końcu spotkać kogoś przyzwoitego, kto im pomógł (dlatego mogli po wojnie zostawić świadectwo!), to każdy z nich przeszedł gehennę zdrad, szantaży, gwałtów, rabunków i wszystkiego najgorszego ze strony polskich współobywateli. I dlatego uratowani z Zagłady natychmiast reagują na to jak na zamach na własną pamięć o tym, co się wydarzyło - mówił Jan Tomasz Gross.

Jego zdaniem, w Izraelu długo funkcjonowało przekonanie, że "Polacy byli gorsi od Niemców", bo według większości Żydów, którzy przeżyli Holokaust w Polsce, ci którzy ich zdradzili lub próbowali zabić, byli kimś, kogo znali.

- I to jest przekroczenie innej granicy. Sytuacja, w której przyjeżdżają i mordują jacyś obcy ludzie z innej kultury, w mundurach, którzy mówią innym językiem, to jest co innego od tego, kiedy sprzedaje cię albo podrzyna ci gardło gość, z którym chwilę wcześniej piłkę kopałeś - mówił Gross.

Mówił również o tym, że to, co działo się w ówczesnej Polsce, dobrze obrazują relacje Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. -  Ten fakt, że ludzie się boją powiedzieć – co było uniwersalnym zjawiskiem – że ukrywali Żydów, bo to powoduje gwałt i pogardę ze strony otoczenia. To jest obraz społeczeństw polskiego, który jest straszny. I żeby o tym nic nie wiedzieć? A współczesne pokolenie nie wie o tym nic - uważa historyk.

Zdaniem Grossa "wielkim problemem współczesnego pokolenia" jest zmierzenie się z tą "monstrualną zbrodnią, w której tak wielu wzięło udział".

- Potrzebna jest jakaś żałoba po tych zamordowanych ludziach. Należałoby zapłakać nad tym. Zamiast stawiać pomniki Lechowi Kaczyńskiemu, postawić je Żydom wymordowanym w różnych miasteczkach - powiedział Gross.

Według niego Polska bez "czysto moralnego rozliczenia się" z tą zbrodnią nie jest w stanie iść do przodu, a dowodem na to jest to, co się dzieje z Polską pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. 

- Oni są w stanie sprzedać ludziom największą bzdurę i okazuje się, że 50 proc. społeczeństwa idzie za nimi. Skąd to się bierze? Ludzie są jakoś zniewoleni - uważa rozmówca Sierakowskiego.

Jest też zdania, że fakt, iż w Polsce nie ma jeszcze partii otwarcie antysemickiej, to jedyne, w czym "Kaczyński jest lepszy od Orbana". Ale, jak uważa Gross, prezes PiS, próbując obudzić antysemickie demony, "powtarza ruch Moczara". - On się zorientował, że to działa. Tu była cała sekwencja zdarzeń. Najpierw spalenie kukły Żyda, marsz niepodległości, i tak dalej - mówił historyk.

Gross ostro wypowiedział się również o słowach premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że Polska, wzorem Danii, zasługuje na osobne drzewko w Yad Vashem.  Premier powiedział, że Polska jako jedyna zasłużyła na takie wyróżnienie, bo tylko tu za pomoc Żydom karano śmiercią nie tylko samego pomagającego, ale całe rodziny i wioski.

Według Morawieckiego, "przy całym szacunku do Holandii, czy Danii, gdzie zginęło może z tego powodu kilka osób, a na pewno bardzo, bardzo niewiele, gdzie całe państwa kolaborowały z hitlerowskimi Niemcami, a w Polsce Polskie Państwo Podziemne wydawało wyroki śmierci na tych, którzy denuncjowali lub mordowali Żydów". -  Te dwie sytuacje są zupełnie nieporównywalne - powiedział Morawiecki w Chełmie.

Jan Tomasz Gross ostro skomentował te słowa. - Morawiecki po raz któryś już mówi coś podobnego. Trzeba mieć świra, żeby coś takiego powiedzieć. Jemu się pomyliła Dania z Polską. Gdzieś tam się dowiedział, że Danii postawili drzewko w Yad Vashem i on teraz wszędzie mówi, że brakuje nam jednego drzewka. Mało tego, że mamy tam najwięcej, ale jednego brakuje, dla Polski. Morawiecki nie wie, co tu się działo - mówił Gross.

Cały wywiad na stronie "Krytyki politycznej"

Według Jana Tomasza Grossa, autora słynnej książki "Sąsiedzi" o mordzie w Jedwabnem, gdyby polski rząd miał zamiar penalizować używanie sformułowania "polskie obozy śmierci", to taki dokładnie zapis znalazłby się w ustawie o IPN.

Fakt, że się taki zapis w dokumencie nie znalazł, jest według Grossa dowodem na to, że rząd próbuje uniemożliwić dyskusję o Holokauście i współudziale w nim Polaków.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił