[b]„Wykryliśmy produkt sprzedawany pod nazwą parówki cielęce, w którym nie było ani grama cielęciny. Producent tłumaczył, że przecież dodał kupioną w sklepie > (…)Jak się robi ser za 9 zł? Niektórzy producenci zamiast mleka dodają dużo tańsze tłuszcze roślinne. I mamy ser trochę podobny do sera“. „Wyborcza“ na pierwszej stronie drukuje materiał o tym, że Polacy częściej niż kiedyś kupują tanie rzeczy w tanich sklepach, a to musi prowadzić do tego, że mimowolnie są nabijani w butelkę. Ale nie sam fakt, że chodzimy masowo do Biedronki jest w tym tekście frapujący, lecz zestawienie z sondażami: wynika z nich, że „tylko co czwarty Polak przyznaje się do kupowania jak najtaniej“. Cytowany przez gazetę ekspert podsumowuje: „Bierze się to stąd, że w deklaracjach strugamy kozaka“. [/b] ę>
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2010/02/27/dziki-kraj-czeka-na-bone/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
„Sikorski tylko rżnie lorda. (…) przedstawia się jako dżentelmen, którym nie jest – szepczą zwolennicy Komorowskiego“ – tak relacjonuje inną narodową grę pozorów Tomasz Lis w „Polsce“. „Jestem chłopakiem z Woli, a nie paniczykiem z morskiej piany“ – miał z kolei, wedle felietonisty, chwalić się szlachcic Bronisław Komorowski. Zdaniem Lisa w walce prawyborczej przejdziemy wkrótce do „atomowych haków“, mimo że, jak podano w tekście na sąsiedniej stronie, „W razie gdyby te granice [kultury politycznej] zostały przekroczone, winowajca może ponieść konsekwencje. Donald Tusk, którego wolę przekazała Gronkiewicz-Waltz, nie życzy sobie bowiem wewnętrznych sporów“. Proszę głośno przeczytać na głos te słowa i rozsmakować się w ich dworskim wdzięku. Najmiłościwszy Pan raczył przekazać, że nie życzy sobie, aby muchy latały w porze drzemki.
Zanim czytelnika zdąży zeżreć dylemat „rżnięty lord z czy lipny chłopak z Woli?“, w tejże „Polsce“ Kazimierz Marcinkiewicz podpowie idealne wyjście: „najlepszy polityk to jest ten, który „w czasie rozmowy z robotnikami w fabryce jest poklepywany po plecach ze słowami > a na katedrze uniwersyteckiej jest oklaskiwany przez profesorów“. Były premier cechy takiej opływowej politycznej ameby widzi w Radku Sikorskim, bo to „typowy oksfordczyk“ a jednocześnie „chodził z kałasznikowem“
Wspominam jednak o tym komicznym wywiadzie, bo są w nim dwa poważniejsze argumenty na rzecz pana ministra. Oba są kobiecej, by tak rzec natury. Pierwszy – na Sikorskiego chce głosować Isabel; drugi – „ma świetną żonę (…) Anne Applebaum mogłaby być dla Polaków kimś takim jak królowa Bona“. Nowa Bona – to piękne, tylko co z nową włoszczyzną? Wprawdzie jesteśmy nadal dzikim krajem (gdzieżby indziej Drzewiecki zaszedł tak wysoko u dworu) ale od roku 1518 nieźle ewoluowaliśmy kulinarnie, żaden więc hamburger, sos tabasco czy inne ingrediencje królowej Anny nie odcisną się dziejowym śladem w języku i tradycji.