Nie ma mowy o żadnym skandalu czy moralnej wpadce pretendenta do prezydentury. Ot, platformerki postawiły na Komorowskiego, a nie na Sikorskiego.
Tyle, że flirt z tabloidem jest dość niebezpieczny. „Wczoraj w Europie wybuchła wojna czteroletnia. Pierwszy strzał oddał Jose Manuel Barroso…” – to pierwsze zdania czołówki dziennika z Domaniewskiej w Warszawie. Literacki sznyt? Nawet gdyby, to nie jest literatura wysokich lotów.
Ale nie płaczmy nad „Polską”. Bo jak piszą dziennikarze „Dziennika” znad Wisły wieje optymizmem. „Polacy cieszą się z tego co już mają” – obwieszcza tytuł głównego tekstu w gazecie. Jeśli fakt, że obecnie 72,5 proc., a nie 64,5 proc. Polaków uważa, że ich sytuacja materialna ani nie poprawi się, ani się nie pogorszy, oznacza zadowolenie ze swojej stanu posiadania, to do interpretacji danych zatrudniono chyba jeszcze dodatkowo wróżkę i zespół badawczy Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. A jeśli tak się stało, to nie poinformowano o tym czytelników.
Poinformowano ich natomiast, że dwie wspomniane liczby „to najlepszy dowód, iż kryzys nauczył nas zdroworozsądkowego podejścia do życia”.
„Gazeta Wyborcza” bulwersuje nie interpretacją, ale tematyką. „Szokująca kampania przeciw przerywaniu ciąży” składa się na razie z jednego bilbordu w Poznaniu, na którym widać twarz Hitlera i zdjęcia usuniętych płodów oraz hasło „Aborcja dla Polek. Wprowadzona przez Hitlera”. Cała akcja to znak czasów, pełnych prymitywnego przekonania, że tylko mocniejsze uderzenie w czyjąś głowę, spowoduje, że wzbudzi się jego zainteresowanie. Ale kiedy środki tak przytłaczają cele, te ostatnie schodzą na drugi plan.