Zabił kobietę i dziecko. Był poczytalny. Grozi mu dożywocie

41-letni Artur Ł., zabójca młodej kobiety z Warszawy i jej ośmioletniego syna jest poczytalny – tak wynika z opinii biegłych, która właśnie trafiła od prokuratury

Aktualizacja: 16.01.2013 12:13 Publikacja: 16.01.2013 11:21

Zabił kobietę i dziecko. Był poczytalny. Grozi mu dożywocie

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Do zbrodni doszło w marcu ubiegłego roku w małej kawalerce przy ul. Przytyk na warszawskich Bielanach. Mieszkała w niej 32-letna Monika S. razem z niespełna ośmioletnim synkiem Erykiem. Monika S. i jej ośmioletni synek zginęli z rąk byłego partnera kobiety, który wcześniej siedział już za zabójstwo. Ciało kobiety znaleziono dopiero dwa dni po zbrodni. Z Moniką S. próbowała skontaktować się kuratorka, która opiekowała się rodziną. Kiedy nie mogła dostać się do środka, wezwała policję. Ta o pomoc poprosiła straż pożarną. Ratownicy odkryli zwłoki kobiety oraz jej synka. Na miejsce ściągnięto prokuratora. Tymczasem policjanci zaczęli szukać sprawcy podwójnego mordu. Od razu zakładali, że ofiara go znała. – Motyw rabunkowy odpadał. Z tego mieszkania nie było co ukraść. Rodzinie ciężko się żyło. Pomagała jej opieka społeczna – opowiada funkcjonariusz.

Pierwsze podejrzenie padło na Marka U. ojca chłopca, byłego partnera kobiety. Mężczyzna od kilku lat jest w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. W nocy z 7 na 8 grudnia 2007 r. chciał zabić swojego kolegę z osiedla Andrzeja G. – Najpierw razem pili, a potem Marek U. rzucił się na niego z nożem. Ranił go trzy razy w brzuch. Ofiara wciąż żyła, więc ją zrzucił na klatkę z wysokości drugiego piętra – opowiada jeden z policjantów. Andrzej G. przeżył. Jego stan jest bardzo poważny. – Wegetuje jak roślina. W części głowy ma metalową płytkę – dodaje policjant.

Marek U. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Został aresztowany. W czasie obserwacji psychiatrycznej biegli uznali, że w momencie popełniania zbrodni Marek U. był niepoczytalny. Śledztwo przeciwko niemu zostało umorzone, a sąd orzekł o jego internacji, czyli umieszczeniu w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym, bo na wolności stanowił zagrożenie dla innych. Choć Marek U. był w zamknięciu, wciąż miał kontakt z Moniką S.. wysyłał jej e-maile. Policjanci zadzwonili do ośrodka pod Bydgoszczą, gdzie przebywa. Mężczyzna tam był i raczej nic nie wskazywało, by mógł się uwolnić i zabić byłą partnerkę i syna. Zbrodni nie mogła popełnić też niedoszła ofiara U. – Andrzej G. Jego stan zdrowia był powiem bardzo ciężki. Policjanci pracujący przy sprawie ustalili, że Monika S. miała także innego konkubenta. Wiadomo było, że miał na imię Artur. Ale sąsiedzi pamiętali tylko jego imię i rysopis. Policjanci też zapamiętali takiego mężczyznę.

Był notowany. Dzięki temu znaliśmy nazwisko – mówi policjant. W policyjnych dokumentach była informacja, że Artur Ł. mieszka pod Ciechanowem. Mundurowi pojechali na miejsce, ale Artur Ł. od dawna tam nie mieszkał.

Szukali dalej. Jeden z nich przypomniał sobie o sprawie z alkoholem wypitym w sklepie. W jej aktach znaleziono praski adres Artura Ł. To było mieszkanie jego aktualnej konkubiny. Mundurowi pojechali tam o pierwszej w nocy. Nikt nie chciał im otworzyć. Kiedy zagrozili, że wyważą drzwi, Artur Ł. ustąpił. Powalono go na ziemię, zakuto w kajdanki i zabrano do komendy. Razem z nim konkubinę i kolegę. Tę dwóję zwolniono po przesłuchaniach. Artur Ł. usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa.

Śledczy ustalili, że mężczyzna odwiedził byłą konkubinę w niedzielę 11 marca ub. roku.. Kobieta była w domu z synkiem. W pewnym momencie między dorosłymi doszło do kłótni. Artur Ł. zaczął bić Monikę S. Ta krzyczała i sąsiedzi słyszeli hałasy, ale żaden z nich nie wezwał policji. – To był taki pisk, w ogóle nie trwał długo, a potem nastała cisza. Zapamiętałem ten moment, bo wybieraliśmy się wtedy do Kościoła – wspominał mieszkaniec bloku. – Moja siostra była w domu, obudziła się, ale te krzyki zaraz ustały – opowiadała sąsiadka. W czasie awantury Artur Ł. okładał swoją konkubinę stołkiem i deską klozetową. Tak ją skatował, że zmarła. Na krzyki matki zareagował jej synek. Kiedy zaczął płakać, Artur Ł. postanowił się go pozbyć. Dziecko zabił przy pomocy hantli do ćwiczeń. Po zbrodni zabrał kilka rzeczy z mieszkania, zamknął drzwi na klucz i spokojnie wyszedł.

Artur Ł. przyznał się do zbrodni. – Miałeś dwa dni. Mogłeś po czymś takim popełnić samobójstwo – powiedział mu jeden z policjantów. – Żałuję, że tego nie zrobiłem – odpowiedział Artur Ł. Mężczyzna ma bogaty życiorys kryminalny. W 1991 r. został skazany za zabójstwo na 13 lat więzienia. Poza tym miał za sobą wyrok za napad na taksówkarza. W sumie przesiedział w więzieniu niemal połowę swojego życia (18 lat). W areszcie przebywał także w ub. roku, bo nie zapłacił za wypity w sklepie spirytus, a na grzywnę też nie miał pieniędzy.

Prokuratura postawiła Arturowi Ł. zarzut podwójnego zabójstwa w recydywie.

– Przyznał się do popełnienia tej zbrodni. Tłumaczył, że powodem zabójstwa były nieporozumienia. – Pokłócili się o swój dawny związek. Artur Ł. od 10 miesięcy siedzi za kratami. Przez ten czas był m.in. poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Prokuratura ma już jej wyniki. – W momencie popełnienia zbrodni mężczyzna był poczytalny. Mógł kierować swoim postępowaniem – mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Śledczy powoli kończą śledztwo w sprawie tej bulwersującej zbrodni. – W najbliższych tygodniach akt oskarżenia trafi do sądu – mówi prok. Ślepokura.

Arturowi Ł. grozi za podwójne zabójstwo w recydywie nawet dożywocie.

Do zbrodni doszło w marcu ubiegłego roku w małej kawalerce przy ul. Przytyk na warszawskich Bielanach. Mieszkała w niej 32-letna Monika S. razem z niespełna ośmioletnim synkiem Erykiem. Monika S. i jej ośmioletni synek zginęli z rąk byłego partnera kobiety, który wcześniej siedział już za zabójstwo. Ciało kobiety znaleziono dopiero dwa dni po zbrodni. Z Moniką S. próbowała skontaktować się kuratorka, która opiekowała się rodziną. Kiedy nie mogła dostać się do środka, wezwała policję. Ta o pomoc poprosiła straż pożarną. Ratownicy odkryli zwłoki kobiety oraz jej synka. Na miejsce ściągnięto prokuratora. Tymczasem policjanci zaczęli szukać sprawcy podwójnego mordu. Od razu zakładali, że ofiara go znała. – Motyw rabunkowy odpadał. Z tego mieszkania nie było co ukraść. Rodzinie ciężko się żyło. Pomagała jej opieka społeczna – opowiada funkcjonariusz.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo