- Wcześniej Stefan Niesiołowski przyrównywał mnie do Gomułki -drwił premier. - Jeśli Donald Tusk chce konkurować z Niesiołowskim, to ja się z tego śmieję, ale to szkodzi Polsce. Apeluję do Donalda Tuska, aby zachował godność.
Ale to był dopiero początek pojedynku na słowa. Tusk w "Newsweeku" oświadczył, że zna "brzydkie fakty z przeszłości politycznej i biznesowej Kaczyńskich i ich najbliższych współpracowników". A wczoraj wytknął premierowi także deklaracje sprzed wyborów w 2005.
- Pamiętacie, kto mówił, że nie zostanie premierem, gdy jego brat będzie prezydentem, że nie będzie nigdy koalicji z Samoobroną i że powstaną 3 miliony mieszkań? - pytał Tusk.
Jarosław Kaczyński nie pozostawał dłużny. - Donald Tusk wprowadził do polskiego życia publicznego fatalne obyczaje, straszliwą agresję i chamstwo, które już nie omija nikogo -mówił premier. I wytknął Tuskowi, że dwa lata temu nie doszło do powołania rządu PiS - PO "z powodu jego ambicji".
Na drugi plan konwencji zeszły postulaty programowe obu partii. PiS przekonywało, że nie ma żadnego zagrożenia w realizacji Euro 2012, że zwiększy wydatki na zbrojenie armii i nie zgodzi się na prywatyzację służby zdrowia. Zdaniem PiS konieczne są zmiany konstytucji dotyczące lustracji polityków, wyeliminowania z parlamentu ludzi skazanych i zniesienia immunitetu.
Z kolei Platforma obiecuje niższe podatki, mniej biurokracji i dobre drogi. Chce też ułatwić przedsiębiorcom zakładanie własnych firm.