Brak kart wyborczych, który doprowadził do przedłużenia o prawie trzy godziny głosowania w dwóch lokalach wyborczych, to wielka kompromitacja Państwowej Komisji Wyborczej odpowiedzialnej za organizację wyborów. Konsekwencje tej sytuacji mogą być bardzo poważne, gdyż nie tylko przegrane ugrupowania, ale i zwykli wyborcy zawiedzeni wynikami wyborów otrzymali mocne argumenty do kwestionowania ich wyników.Podstawy takie daje ordynacja wyborcza, która jasno wskazuje, że głosowanie odbywa się w lokalu obwodowej komisji wyborczej w ciągu jednego dnia, bez przerwy, między godziną 6 a 20 (art. 59). Głosowania nie wolno przerywać. Gdyby wskutek nadzwyczajnych wydarzeń głosowanie było przejściowo uniemożliwione, obwodowa komisja wyborcza może zarządzić jego przerwanie, przedłużenie albo odroczenie do dnia następnego. Uchwała w tej sprawie powinna być natychmiast podana do wiadomości publicznej, przekazana okręgowej komisji wyborczej, wójtowi lub burmistrzowi (prezydentowi miasta) oraz przesłana Państwowej Komisji Wyborczej za pośrednictwem okręgowej komisji. Ustawodawca, używając sformułowania „nadzwyczajne wydarzenie”, odniósł je do sytuacji, w której np. głosowanie nie może być prowadzone z powodu zagrożenia atakiem terrorystycznym czy w związku z pożarem w lokalu wyborczym. Trudno jednak przypuszczać, aby odnosiło się ono do bałaganu organizacyjnego w poszczególnych komisjach wyborczych, który doprowadził do przedłużenia się głosowań z powodu braku kart wyborczych. W konsekwencji spowodowało to, że wielu wyborców nie mogło głosować w zaplanowanym terminie.Przypuszczalnie w najbliższych dniach będziemy mieli do czynienia z dwoma rodzajami protestów wyborczych. Niezadowolonych wyborców, którzy z powodu braku kart nie mogli oddać swoich głosów, oraz przegranych ugrupowań politycznych. Będą one argumentować, że przedłużenie godzin pracy niektórych lokali wyborczych doprowadziło do zniekształcenia wyników wyborów, gdyż w niektórych okręgach jedni wyborcy mogli głosować dłużej niż w pozostałych. Mało prawdopodobne, aby wczorajsza sytuacja doprowadziła jednak do powtórzenia wyborów. Jedno jest pewne. Nad wszystkimi protestami będzie musiał się pochylić Sąd Najwyższy, a to spowoduje, że na oficjalne ogłoszenie zwycięzców trzeba będzie poczekać trochę dłużej.