– Karty do głosowania zostały wydrukowane w nakładzie wystarczającym do przeprowadzenia głosowania – mówi szef PKW Ferdynand Rymarz. I zapewnia, że w niedzielę nigdzie w Polsce nie powinno zabraknąć kart dla wyborców. Co zatem się stało, że w wielu miejscach tak było?Okazuje się, że winę za to ponoszą członkowie obwodowych komisji wyborczych, którzy nie alarmowali w porę komisji okręgowych, że może u nich nie starczyć kart. – Obwodowe komisje za późno alarmowały, że mogą nie mieć kart – wyjaśnia Rymarz.

Choć szef PKW to krytykuje i przyznaje, że niedopatrzenia te są naganne, to jednak podkreśla, iż późniejsze decyzje komisji o przedłużeniu głosowania były całkowicie zgodne z prawem. – Żaden wyborca, który przyszedł do lokalu z zamiarem oddania głosu, nie mógł być pozbawiony prawa do głosowania – dodaje Rymarz. Antoni Ryms, członek PKW, zapewnia, że komisja będzie teraz ustalać, kto konkretnie jest odpowiedzialny za opóźnienia w przekazywaniu sygnałów o możliwym braku kart. Członkowie komisji, którzy dopuścili do przerw w głosowaniu, mogą być ukarani. Decyzje w ich sprawach podejmować będzie PKW. W przypadku rażącego niedopełnienia obowiązków przez członków komisji, PKW może nawet donieść na nich do prokuratury.

50 komisji - było zmuszonych przedłużyć głosowanie, ponieważ zabrakło w nich kart dla wyborców