Poszło o słowa, których Zybertowicz użył w marcowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Stwierdził wówczas, odnosząc się do sprzeciwu części dziennikarzy wobec objęcia ich lustracją: „Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”.
Sąd nakazał Zybertowiczowi zamieszczenie w „Rz” na jego koszt oświadczenia przepraszającego Michnika, w którym ma on przyznać, że jego słowa „nie polegały na prawdzie” i godziły w dobre imię naczelnego „GW”. Zybertowicz musi także wpłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny i zwrócić Michnikowi koszty procesu.
Wyrok nie jest prawomocny. Zybertowicz już zapowiedział apelację: – Nie zamieszczę przeprosin, które są kłamstwem. Tylko sparafrazowałem sposób myślenia Adama Michnika, media robią to codziennie. „GW” miała przez lata dominującą pozycję na rynku mediów i wyznaczała, co jest dopuszczalne w debacie publicznej, a co nie. Gdy Michnikowi zabrakło argumentów intelektualnych, sięgnął po administracyjno-prawne – mówi „Rz” Zybertowicz.
– Wyrok tylko wskazuje, że debata kończy się tam, gdzie zaczyna się kłamstwo lub wypowiedź nierzetelna – odpowiada pełnomocnik Michnika mec. Piotr Rogowski.