Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, wszczęta kilka dni temu przez Ministerstwo Finansów kontrola ma wyjaśnić, czy olsztyński UKS miał jakiekolwiek podstawy do sprawdzenia majątku Anny – głównej poszkodowanej w olsztyńskiej seksaferze.
Z powodu jej zeznań białostocka prokuratura postawiła prezydentowi Olsztyna Czesławowi Małkowskiemu zarzut zgwałcenia.
Na początku października prezydent opuścił areszt śledczy. Kilka dni wcześniej do Anny zapukała policja skarbowa. Urzędnicy chcieli wiedzieć, skąd ona i jej mąż mieli pieniądze na kupno domu. – To rutynowa kontrola – tłumaczył Czesław Kalinowski, dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Olsztynie.
UKS podejrzewał, że Anna i jej mąż kupili dom z nieujawnionych dochodów. Dziś policja skarbowa już wie, że otrzymała na ten cel kredyt z banku. Okazuje się jednak, że mimo tych informacji urząd nie skończył kontroli. Teraz zaczął sprawdzać całą historię związaną z przyznaniem przez bank pieniędzy na kupno domu.
– Pytają nawet o zdjęcia, które miał bank, kiedy udzielał kredytu Annie. Wiedzą, że kobieta miała kredyt, a zatem kupiła dom zgodnie z prawem za legalne pieniądze. Chcą teraz jednak sprawdzić, czy nie urządziła go ponad stan. Zgodnie z zasadą: tu cię nie złapaliśmy, to przyjrzymy się jeszcze czemuś innemu – mówi nasz informator z UKS.