Sąd Najwyższy uwzględnił wczoraj zażalenie prokuratury na zwrot aktu oskarżenia do postępowania przygotowawczego. Uznał, że materiał zgromadzony przez śledczych pozwala rozpocząć proces. Stanie się tak najprawdopodobniej za kilka miesięcy.
– Mam satysfakcję, ale nie chcę komentować rozstrzygnięcia. Jesteśmy stroną w postępowaniu – podkreśla pułkownik Jakub Mytych z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu.
Adwokaci żołnierzy są zaskoczeni i rozczarowani. – Ale decyzja Sądu Najwyższego nie jest naszą klęską. Proces i tak prędzej czy później musiałby się zacząć – mówi Piotr Kruszyński, obrońca jednego z oskarżonych.
Zapowiada, że przed sądem będzie się domagał przeprowadzenia wizji lokalnej i włączenia do akt sprawy zapisów z nasłuchu prowadzonego przez Amerykanów w miejscu ostrzału. To właśnie brak tych dowodów napiętnował sąd niższej instancji, który w październiku zwrócił akt oskarżenia prokuraturze. W uzasadnieniu była też mowa o konieczności przesłuchania kolejnych świadków i – w miarę możliwości – przeprowadzenia ekshumacji ofiar.
Śledczy uznali to rozstrzygnięcie za „rażąco niesłuszne”. W zażaleniu przekonywali, że ekshumacja stoi w sprzeczności z religią muzułmańską, a zorganizowanie wizji lokalnej jest niemożliwe ze względów bezpieczeństwa – polscy żołnierze opuścili już prowincję Paktika.