Włodzimierz Olewnik powiedział po spotkaniu, że rozmawiali między innymi o konieczności powołania komisji śledczej w sprawie śmierci jego syna. Olewnik dodał, że komisja śledcza powinna ukazać mechanizmy, które powodowały niedowład instytucji - jak to ujął - powołanej do zapewnienia bezpieczeństwa.
- Powiem, że zrobimy wszystko - my, to znaczy resort sprawiedliwości, aby użyć środków wszystkich, które mamy, które są dostępne, użyć dla odkrycia sprawców i ich należytego ukarania - podkreślił Czuma, który był gościem "Sygnałów Dnia" w radiowej Jedynce.
[srodtytul]Trzeba dać sygnał[/srodtytul]
Jego zdaniem, sprawy tego rodzaju porwań dotyczą nie tylko rodzin Krzysztofa Olewnika czy Drzewińskich. - Jak sądzę, tego rodzaju spraw jest kilkanaście, może kilkadziesiąt - nie wiem jeszcze, zorientuję się. W każdym razie tu musi pójść wyraźny sygnał i to będzie już dzisiaj okazja do tego - zaznaczył.
Odnosząc się do sprawy porwania Elżbiety i Wiesława Drzewińskich z Milanówka, którzy w odstępie roku zaginęli w tajemniczych okolicznościach, powiedział, że moment porwania kobiety był monitorowany, ale "dwa tygodnie nikt nie ruszył nagrań". - Pięciu świadków mówiło: widzieliśmy, krzyczeli; dwie osoby nawet patrząc na to, zderzyły się samochodami - dodał.
- Pani prokurator uznała, że to drobiazg, że ważne jest zeznanie nałogowego alkoholika, który mówił, że widział 2 tygodnie potem pana Drzewińskiego, który paradował w hełmie wojennym przez ulicę - powiedział Czuma. - I pani prokurator uznała, że ten alkoholika dowód jest dobry, a zeznania tych 5 świadków zlekceważono - dodał.