Rozrachunki z Alei Szucha

Dopiero w parę dni po „gorącym weekendzie” czyli dyplomatycznej wojence Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim nasi dyplomaci - nieśmiało i anonimowo - zaczynają szacować straty.

Aktualizacja: 09.04.2009 11:37 Publikacja: 09.04.2009 11:26

O nastrojach w gmachu na Alei Szucha pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Marcin Wojciechowski.

„- Zapomnijmy o wpływaniu na cokolwiek, i to przez dłuższy czas. Począwszy od polityki NATO i UE wobec Rosji, skończywszy na Afganistanie - mówi wysokiej rangi polski dyplomata podkreślający, że czuje się urzędnikiem państwowym, a nie politykiem. Słowo "politycy" od kilku dni brzmi w gmachu MSZ przy al. Szucha złowieszczo, niemal jak najgorsze wyzwisko. (...) Jeszcze inny dyplomata dodaje: - Polityka zagraniczna to nie taka sama dziedzina jak in vitro, IPN, finansowanie partii, w których rząd i opozycja mogą toczyć między sobą bitwy, bitewki, okładać się na prawo i lewo. W weekend nie zdały tego egzaminu zarówno PO, jak PiS. (...) Moi rozmówcy to nie oszołomy, ale elita polskiej dyplomacji. Byli ambasadorzy, pełniący wysokie funkcje w MSZ, z wieloletnim stażem, którzy często przeżyli po kilku ministrów z lewicy i prawicy. Mówią anonimowo, bo nie chcą się narażać. Większość prywatnie sympatyzuje zresztą z PO, ale przede wszystkim liczy się dla nich to, że starają się być profesjonalnymi urzędnikami państwowymi. - Nie wiem, gdzie powstał pomysł, by obwinić prezydenta za to, że Radosław Sikorski nie został sekretarzem generalnym NATO - mówi jeden z dyplomatów. - Być może nie wymyślił tego sam minister Sikorski, ale ludzie z otoczenia premiera. Ale profesjonalny szef MSZ powinien w tej sytuacji położyć się Rejtanem, by do takiej sytuacji nie dopuścić, wyraźnie powiedzieć kolegom z rządu, że pewnymi sprawami się nie gra. (...) Francuski dyplomata opowiadał mi, że wielokrotnie zdarzało się, by premier i prezydent nad Sekwaną pochodzili z różnych obozów politycznych. Często toczyli spory, nie zgadzali się, byli wręcz w konflikcie. Ale nie było sytuacji, by na forum UE mówili różnymi głosami. Brudy załatwiali u siebie w domu i po cichu. (...) W Polsce tego zabrakło, i to w wykonaniu dwóch ugrupowań, z których jedno - PiS - mówi o silnym państwie, drugie - PO - o państwie sprawnym. Szkoda, bo dyplomacja, polityka europejska i polityka bezpieczeństwa były jednymi z mocniejszych punktów polskiej machiny państwowej na tle jej ogólnej słabości” - pisze Wojciechowski.

Kończy surowym upomnieniem : „Nie ma takiej rzeczy, której polscy politycy nie byliby w stanie zepsuć.”

Mocne słowa, wiele trafnych obaw ale czy przypadkiem „Wyborcza” - kwestionująca często na złość nielubianemu „Kaczorowi” uprawnienia prezydenta w kwestii polityki zagranicznej - nie stworzyła atmosfery mogącej zachęcać Donalda Tuska do takich gierek? Nie można raz drukować tekstów o obozie prezydencko-pisowskim jako zagrożeniu racji stanu, a potem dziwić się, że na linii Tusk-Kaczyński dochodzi do walki na noże.

Mimo to analiza Wojciechowskiego zasługuje na szacunek za wzniesienie się ponad typowe sympatie „GW”.

Oderwijmy się od rozrachunków po szczycie z Strasburga. Przed nami wizyta szefa naszego MSZ w Moskwie. „Dziennik” donosi: „To będzie jedna z trudniejszych wizyt zagranicznych Radosława Sikorskiego. (...) Kreml po tej wizycie oczekuje czegoś szczególnego. Chce usłyszeć od ministra zapewnienie, że nie będziemy już zabiegać o integrację Ukrainy i Białorusi z Unią w ramach Partnerstwa Wschodniego. (..)Oficjalnie Sikorski leci do Moskwy, żeby przygotować udział premiera Władimira Putina w obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Moment wizyty został starannie wybrany. Sikorski pojawi się w Moskwie zaledwie dzień przed szczytem w Pradze, gdzie spotkają się przywódcy Unii, Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu i Armenii właśnie po to, aby zainaugurować program Partnerstwa Wschodniego. Kreml obawia się, że wspierany przez Polskę i Szwecję program doprowadzi do ucieczki sześciu republik byłego ZSRR spod kurateli Moskwy (...). Okazuje się więc że dla Sikorskiego rozmowa z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem nie będzie łatwa. Polska uważa bowiem Partnerstwo Wschodnie za poważny krok właśnie w kierunku integracji Ukrainy czy Białorusi z Unią" - pisze gazeta.

Komentator „Dziennika” Piotr Gursztyn: „Sikorski jedzie do Moskwy! Które to już podejście do ocieplenia stosunków z rosyjską stolicą? Które to już próżne nadzieje, że tym razem się uda? Bo z góry można będzie obstawić, jaki będzie wynik tego wyjazdu. Marny albo bardzo marny. (..)Trudno mieć pretensje do Radosława Sikorskiego, że chce podtrzymywać kontakty z rządem Władimira Putina. To jego obowiązek. Nie można mieć do niego pretensji, że nici z tych kontaktów będą. Bo to nie jego wina. Ale kolejne już rozbudzanie nadziei, że dojdzie niedługo do ocieplenia stosunków z Rosją, jest już irytującą naiwnością. Albo wciskaniem kitu. (...)[Po 1989 roku] Kreml nie był zainteresowany partnerską rozmową z krajem, który świeżo wybił się na niepodległość i na dodatek nie ma broni atomowej. Najbliżej partnerskiej rozmowy Kreml był z nami za czasów Borysa Jelcyna, gdy Rosja znalazła się na ekonomicznym dnie. Czyli wtedy, gdy była słaba. Teraz jednak Sikorski jedzie do kraju, który ciągle ma wielkie rezerwy finansowe. Już dziś jako nagrodę za grzeczne sprawowanie obiecuje mu się spotkanie z samym Władimirem Putinem. A co będzie jeśli Polska będzie przez moment niegrzeczna? Wtedy Wowa za karę nie przyjmie Radka. Tak właśnie wygląda rozumienie partnerstwa przez tamtą stronę.”

Uff, ciemno, straszno a dookoła wymagający partnerzy. Pragmatyczni aż do bólu w stosunku do Rosji sojusznicy i obcesowi sąsiedzi rosyjscy.

No cóż – powtórzmy wezwanie. Donaldzie , Lechu i Radku – wyciągnijcie z naszego „frontowego” położenia wnioski. Wiem , że to mało odkrywcze. Ale co innego mam pisać?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/04/09/rozrachunki-z-alei-szucha/]Skomentuj[/link][/ramka]

O nastrojach w gmachu na Alei Szucha pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Marcin Wojciechowski.

„- Zapomnijmy o wpływaniu na cokolwiek, i to przez dłuższy czas. Począwszy od polityki NATO i UE wobec Rosji, skończywszy na Afganistanie - mówi wysokiej rangi polski dyplomata podkreślający, że czuje się urzędnikiem państwowym, a nie politykiem. Słowo "politycy" od kilku dni brzmi w gmachu MSZ przy al. Szucha złowieszczo, niemal jak najgorsze wyzwisko. (...) Jeszcze inny dyplomata dodaje: - Polityka zagraniczna to nie taka sama dziedzina jak in vitro, IPN, finansowanie partii, w których rząd i opozycja mogą toczyć między sobą bitwy, bitewki, okładać się na prawo i lewo. W weekend nie zdały tego egzaminu zarówno PO, jak PiS. (...) Moi rozmówcy to nie oszołomy, ale elita polskiej dyplomacji. Byli ambasadorzy, pełniący wysokie funkcje w MSZ, z wieloletnim stażem, którzy często przeżyli po kilku ministrów z lewicy i prawicy. Mówią anonimowo, bo nie chcą się narażać. Większość prywatnie sympatyzuje zresztą z PO, ale przede wszystkim liczy się dla nich to, że starają się być profesjonalnymi urzędnikami państwowymi. - Nie wiem, gdzie powstał pomysł, by obwinić prezydenta za to, że Radosław Sikorski nie został sekretarzem generalnym NATO - mówi jeden z dyplomatów. - Być może nie wymyślił tego sam minister Sikorski, ale ludzie z otoczenia premiera. Ale profesjonalny szef MSZ powinien w tej sytuacji położyć się Rejtanem, by do takiej sytuacji nie dopuścić, wyraźnie powiedzieć kolegom z rządu, że pewnymi sprawami się nie gra. (...) Francuski dyplomata opowiadał mi, że wielokrotnie zdarzało się, by premier i prezydent nad Sekwaną pochodzili z różnych obozów politycznych. Często toczyli spory, nie zgadzali się, byli wręcz w konflikcie. Ale nie było sytuacji, by na forum UE mówili różnymi głosami. Brudy załatwiali u siebie w domu i po cichu. (...) W Polsce tego zabrakło, i to w wykonaniu dwóch ugrupowań, z których jedno - PiS - mówi o silnym państwie, drugie - PO - o państwie sprawnym. Szkoda, bo dyplomacja, polityka europejska i polityka bezpieczeństwa były jednymi z mocniejszych punktów polskiej machiny państwowej na tle jej ogólnej słabości” - pisze Wojciechowski.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo