Piotrowicz w Telewizji Trwam i Radiu Maryja ocenił, że forsowana przez rząd PiS reforma sądownictwa postępuje, choć jest "trudna ze względu na wielki opór elit sędziowskich, wielki opór, jaki stawia opozycja i oczywiście naciski międzynarodowe".
- Ostatnio uwaga opinii publicznej koncentruje się na tym, że wycofaliśmy się poprzez ostatnią nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Sprowadza się ona do tego, że na stanowisko I prezesa SN powraca prof. Gersdorf. Warto pamiętać, że jej kadencja skończy się w 2020 r. Do Sądu Najwyższego wróci nie więcej niż kilkunastu sędziów. Na tym polega to „cofniecie się”, które nie ma zasadniczego znaczenia dla reformy wymiaru sprawiedliwości. Dokonaliśmy tego, by odeprzeć ataki ze strony Komisji Europejskiej - tłumaczył Piotrowicz.
Ostatnią nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, przywracającą część sędziów Sądu Najwyższego, nazwał "zejściem z pola rażenia". - Politycy wprowadzający reformy w Polsce muszą mieć na uwadze nie tylko własne zamierzenia, ale również odczucia społeczne, reakcje społeczeństwa i uwarunkowania o charakterze międzynarodowym - mówił.
Poseł PiS podkreślił wagę zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. - To jedyny organ w państwie, który może przedstawiać prezydentowi kandydatów do nominacji sędziowskiej. Przed reformą sędziów do KRS wyłaniali sędziowie. Reforma polega na tym, że 15 sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa wyłonił Parlament. Mamy zatem nową jakość - przekonywał.
- Pojawiały się zarzuty, że złamaliśmy Konstytucję. Dziś jak mantrę powtarzają to przedstawiciele opozycji. Ja powiem inaczej: to do czasów reformy konstytucja nie była przestrzegana - ocenił poseł. - Zgodnie z konstytucją ustrój państwa polskiego opiera się na trójpodziale władz i równowadze tych władz. Opozycja nigdy o równowadze nie mówi. Widać, nie jest to dla nich wygodne. Mówią tylko stale o trójpodziale - dodał.